Na łamach mojego bloga jeszcze raz Jola, autorka Wyznań Młodego Nauczyciela
Obecnie kształci się na Uniwersytecie Opolskim na kierunku Filologia angielska. Kończy specjalność lingwistyka stosowana. Dzisiaj tegorocznym, przyszłym maturzystom oraz wszystkim zainteresowanym tematami edukacyjnymi opowie o swoich studiach.
Applied
Linguistics czyli lingwistyka stosowana. Co to takiego? Po prostu
specjalizacja nauczycielska. Miałam przyjemność sprawdzić jak
studiowanie tego kierunku wygląda na trzech różnych uczelniach.
Wrażenia mam różne i w każdym miejscu nauczyłam się czegoś
innego. Pierwszy rok spędziłam na Uniwersytecie Śląskim. Był to
bardzo ciężki i wymagający okres. Straszne przejście z jednego
świata w drugi. Na początku wydawało się niewinnie i prosto, ale
po czasie okazało się z czym to naprawdę się je… nie była to
smaczna potrawa. Licencjat kończyłam w Nauczycielskim Kolegium
Języków Obcych pod patronatem Uniwersytetu Śląskiego, co bardzo
sobie chwalę. Niestety ten typ szkoły został już zlikwidowany,
aczkolwiek można jeszcze znaleźć miejsca, które nawiązały
dalszą współpracę i przykładowo stały się wydziałem uczelni
wyższej (tak jest w przypadku kolegium w Gliwicach). Obecnie
studiuję magisterkę ponownie na uniwersytecie, ale tym razem
Opolskim. Każda z wymienionych uczelni była inna i wymagała czego
innego. Podzielę się z Tobą moimi doświadczeniami i
przemyśleniami.
Zacznijmy
generalnie od tego dla kogo jest ten kierunek… otóż dla
przyszłych nauczycieli języka obcego. Ja zajęłam się anglistyką,
więc nie mam porównania tego kierunku w kontekście innych języków.
Ważne jest, żeby na samym początku zdawać sobie sprawę z tego,
że nauczanie języka obcego to zupełnie inna sprawa niż nauczanie
własnego języka. Po tej specjalizacji nie mam ani uprawnień, ani
zielonego pojęcia jak nauczać Anglików języka polskiego… Idąc
na te studia nigdy nie zapominaj o tym jaki jest cel tego
przedsięwzięcia. Kierunek jest przeznaczony dla osób twardych i
zdeterminowanych. Nie warto wybrać się tam „na próbę” bo
tylko zniechęcisz się do jakiegokolwiek studiowania. Nie traktuj
tego jak przygodę, szkoda na to Twojego czasu. Tylko zdeterminowani
do bycia nauczycielem w przyszłości przetrwają.
Pierwszy
rok na uniwersytecie to rok „przesiewu”, to jest chyba standardem
na wszystkich kierunkach. Jest natłok przedmiotów, które czasem są
bezsensowne, ale trzeba je zaliczyć. Zajęcia i wykłady od rana do
nocy, na niektóre trzeba chodzić, a na niektóre nie – wszystko
zależy od wykładowcy. Ale jak już idziesz na te studia to lepiej
uczęszczaj na zajęciach, po coś się jednak idzie na te studia…
a jednak ciekawą i przydatną wiedzę można zdobyć. W kolejnych
latach już lepiej to wygląda, bo odchodzą zniechęcające
przedmioty, a pojawiają się te ciekawsze związane głównie ze
specjalizacją. Co nie znaczy, że można spocząć na laurach… nie
można. Nadal jest natłok pracy na bieżąco, a w czasie sesji jest
tylko gorzej. Nie zwalniaj tempa, bo koniec końców możesz wszystko
zaprzepaścić.
Jest
duża różnica między licencjatem na uniwersytecie a w kolegium.
Kolegia są mniejsze, mają mniej liczne grupy co wprowadza inne
warunki pracy, osobiście uważam, że lepsze. Milej wspominam lata
spędzone w kolegium niż na uniwersytecie. Uważam, że ten typ
szkoły był świetnym rozwiązaniem i dzięki niemu w świat
wypłynęło wielu znakomitych fachowców w dziedzinie nauczania.
Różnice w podejściu do studenta były znacznie wyczuwalne, a i
program studiów nieco się różnił. Wiedza teoretyczna i
praktyczna, bezcenne!
Magisterium wygląda już nieco inaczej. Wydaje się, że zajęć
jest mniej, ale za to jest więcej pracy własnej. Więc suma
summarum to nie takie proste i nadal łatwo to zaprzepaścić. Jest
jeszcze kwestia praktyk, w zależności od uczelni możesz je robić
albo we wrześniu (przez większość miesiąca) albo masz to
rozłożone w czasie trwania semestru. Nie możesz ich robić w lipcu
czy sierpniu…. Bo szkoły nie pracują w tym czasie, a jako
przyszły nauczyciel wypadałoby praktyki odbyć jednak w szkole
(sarkazm). Wszystko zależy od uczelni, także tam musisz się
dowiadywać szczegółów.
Jak
wyglądają studia zaoczne? Nie mam pojęcia… Moje spostrzeżenia
są oparte tylko i wyłącznie na podstawie studiów dziennych.
Rekrutacja przebiega różnie i są różne wymagania. Na licencjacie
wystarczy konkurs świadectw, typowa rekrutacja internetowa. Trzeba
jednak mieć zdaną maturę z języka na poziomie rozszerzonym,
oczywiście języka angielskiego jeżeli anglistyka. Na magisterium
sprawa jest nieco skomplikowana, ponieważ każdy uniwersytet narzuca
co innego. Gdzie na jednym uniwersytecie nadal funkcjonuje konkurs
świadectw to na innym już jest rozmowa wstępna, która nie tylko
decyduje o przyjęciu na studia, ale również o przydziale
seminarium i promotora. Idąc na magisterkę musisz już mieć plan
na siebie i wiedzieć o czym chcesz pisać pracę. Na lingwistyce
stosowanej nie ma czasu na zastanawianie się pół semestru nad
tematem, tylko od początku zaczynasz ciężą pracę. W grę wchodzi
przeprowadzenie badania naukowego, które jest postawą całej pracy.
Dużo zależy od promotora jaki ma plan działania, ale wszystko i
tak będzie na Twoich barkach…
Teraz trochę z innej strony… czy warto? Myślę, że tak. Ja
wybrałabym ten kierunek ponownie, bo zawsze chciałam nauczać.
Jednak weź pod uwagę to co obecnie dzieje się na rynku pracy i jak
wygląda system edukacji w Polsce. Nauczycieli jest dużo, a reform
jeszcze więcej. Tak jak kiedyś to była spokojna i stała posada,
tak teraz nigdy nie wiesz co będzie kolejnego dnia. Można skupić
się na sektorze prywatnym, ale też nie ma pewności czy za rok
będzie wystarczająca liczba zgłoszeń, żeby się utrzymać z
biznesem. Dzisiaj język angielski jest najważniejszym językiem na
świecie, ale biorąc pod uwagę dynamikę zmian jakie dzieją się
na naszych oczach dużo może zmienić się na kartach historii i za
jakiś czas inny język może zdominować naszą epokę. You
never know… Jednak dziś ten wybór jest trafny, tak
przynajmniej uważam. Nadal jestem studentką, a już pracuję w
szkole językowej, gdzie nie narzekam na zarobki jak na tylko
„dorabiającą sobie osobę”. Zawód ten jest piękny, ale to
jednak praca z ludźmi, która jest bardzo ciężka i wymagając.
Bardzo dużo dobrego daje, ale bywają chwile że bardzo dużo
zabiera… To poważna sprawa i dobrze to przemyśl przed wyborem
tego kierunku.
Jolene
Wiem, że wśród moich czytelniczek są studentki bądź absolwentki filologii. Marta
Joli, która chętnie odpowie na ewentualne pytania ( jeśli je macie zostawcie w komentarzu) dziękuję za kolejny świetny tekst i przyjęcie zaproszenia do projektu. Anne 18.
Bardzo rzeczowy tekst, miło było przeczytać historię Joli :)
OdpowiedzUsuńZnam parę osób, które uczyły się np. najpierw w Częstochowie, a potem na Uniwersytecie Śląskim i rzeczywiście było to dla nich jak skok w przepaść - totalnie inny świat. Za to ci, którzy przenieśli się na opolski bardzo sobie chwalą - grunt to znaleźć uczelnię dla siebie, a na niej kierunek, który naprawdę będziemy kochać :)
Dziękuję ;) tak, to prawda, trzeba znaleźć coś dla siebie. I dla jednych pewne aspekty będą przywilejem, a ja innych te same kwestie będą czymś uciążliwym. Wszystko zależy od nas samych. Pozdrawiam!
UsuńJa po technikum nie poszłam nigdzie. Teraz mając na karku 25 lat chciałam iść na filologię, ale połowy zapomniałam i czuje się, jakbym się uwsteczniła. Bardzo pomocny tekst, który może innych naprowadzić na dobre tory i mnie chyba też naprowadził, ponieważ ja nie tyle chce języka nauczać co się sama go nauczyć i pozostaje mi albo samouk w domu, albo szkoły językowe, bo filologia jest dla ludzi obeznanych z językiem. Żaden inny kierunek mnie nie interesuje więc chyba jednak zostanę Gosią po średnim :P a może się coś zmieni... nie wiem... znam osoby, które teraz ucząc mówią, że nigdy nie myślały o tym, że wylądują za biurkiem w szkole, nie miały takich zamiarów, ale los tak się złożył, że oto są. Może i ze mną będzie podobnie...
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia we wszystkim co sobie postanowisz! Grunt to się nie poddawać i nie tracić wiary w swoje możliwości. Warto przez np rok podszkolić swoje umiejętności, a potem startować z nową energią. Na naukę nigdy nie jest za późno! A przeszkody są po to, by je pokonywać! =D Pozdrawiam ;)
UsuńZgadzam się z Jolą i również życzę powodzenia.
UsuńAniu, dzięki za kolejną możliwość współpracy! Mam nadzieję, że moje doświadczenia okażą się dla kogoś przydatne. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa również dziękuję i gdybyś jeszcze kiedyś chciała taką nazwiązać jestem chętna i otwarta na propozycje tematów. Jak widzisz Twój tekst zyskał uznanie moich czytelników. Jest bardzo konkretny, a czegoś takiego maturzystom i nie tylko potrzeba.
UsuńPewnie! Jesteśmy w kontakcie ;)
Usuń