Witajcie w niedzielę. Ostatnia dyskusja była na tym Blogu 29 maja. Dość dawno prawda ? Dlatego postanowiłam zrealizować kolejny punkt z listy Pomysły na posty. Dzisiaj będzie o tym czy na blogach recenzujecie każdą przeczytaną książkę.
Jak to wygląda u mnie ?
Odpowiedź brzmi nie. Niektóre powieści, które przeczytałam nie doczekały się swoich recenzji z różnych powodów. Czasem jest to brak czasu, pomysłu na recenzję ( książka jest krótka i raczej mało wartościowa) lub po prostu moja decyzja żeby danego tytułu nie recenzować. Bywa i tak.
Czego nie recenzuję i nie będę recenzować ?
- Harlequinów- te zazwyczaj krótkie i bardzo przewidywalne opowieści o miłości są dobrym przerywnikiem między cięższymi gatunkowo powieściami, ale niczym więcej. Często po prostu szkoda mi czasu na opisywanie historii bez głębszego przesłania, o których i tak szybko się zapomni.
- Lektur szkolnych- napiszę o nich w zapowiadanym projekcie, ale wszystkich recenzować nie będę. Powód ? Te książki zostały już omówione na lekcjach języka polskiego wielokrotnie. Dobrze zanalizowane i zinterpretowane . Niech tak zostanie, nie będę do tego dokładać swoich trzech groszy.
- Zbiorów opowiadań i poezji- po statystykach widzę, że nie interesują czytelników.
Jak Wy odpowiedzielibyście na postawione w tytule posta pytanie ? Zapraszam do dyskusji .
Osobiście staram się recenzować wszystko co przeczytam. Ot takie wyzwanie dla samej siebie, :)
OdpowiedzUsuńRecenzowanie lektur rzeczywiscie nie jest zbyt sensowne :P
OdpowiedzUsuńKiedyś, na początku blogowania tak, teraz już nie. Po prostu brak czasu :/
OdpowiedzUsuńProwadzę bloga od czerwca i każdą przeczytaną recenzuję ;)
OdpowiedzUsuńZ pierwszymi dwoma punktami w pełni się zgadzam. Z trzecim - nie. Oczywiście, rozumiem, że każdy bloger chce być czytany, ale nie można być niewolnikiem statystyk.
OdpowiedzUsuńNie jestem. Wiem, że nie byłabym w stanie opisać poezji tak dobrze jak należy to zrobić, a mam zasadę, że nie robię czegoś czego nie jestem w stanie zrobić wystarczająco dobrze. Dodałam Twój blog do obserwowanych.
UsuńTo zależy od tempa mojego czytania. Ostatnio powoli mi to idzie, więc recenzuję wszystko co przeczytam ;). A jeśli chodzi o tomiki poezji, to zdarzyło mi się je recenzować, ale jest to chyba jeszcze trudniejsze niż w przypadku prozy.
OdpowiedzUsuńZgadzam się to zupełnie inna specyfika język, styl itp.
UsuńJa swojego bloga prowadzę dość krótko - miesiąc. Póki co każdą przeczytaną książkę zrecenzowałam, ale wiem, że nie będzie tak zawsze. Po pierwsze dlatego że niektórych książek się po prostu nie da się zrecenzować (np. na konkurs może będę czytać Ewangelię według św. Łukasza jakoś sobie nie wyobrażam recenzji :), po drugie nie zawsze będę umiała wypowiedzieć się na temat przeczytanej powieści, po trzecie może mi przeszkodzić brak czasu. Również nie widzę sensu w recenzowaniu lektur szkolnych i harlequinów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Lekturia
Trzymam zatem kciuki, abyś wytrwała w blogosferze jak najdłużej. Fajny masz nick. Zaraz do Ciebie zajrzę.
UsuńBardzo dziękuję. Wiem, że nie zawsze będę miała czas na bloga, ale czytanie to moja pasja i cieszę się, że mogę dzielić się nią z innymi. Mój nick, który jest też nazwą bloga wymyśliłam sama. Na początku długo nie mogłam wpaść na oryginalną nazwę, albo chociaż mniej popularną. Próbowałam wymyślać od poszczególnych słów związanych z czytaniem: "książki", "czytelnik", "kartki", "strony". Po prostu bawiłam się wyrazami. Wszystko było zajęte. Pomyślałam o wyrazie "lektura". Dodałam "ria" i wyszło "Lekturia". Bardzo mi się spodobało. Kojarzy mi się z nazwą jakiejś magicznej krainy książek i czytania. Poza tym pasuje na nick i nazwę. Wybór idealny :)
UsuńPozdrawiam, Lekturia
Dotychczas tak, ale to się zmieni. Będą zbiorcze posty raz w miesiącu, bo mam za duże tyły :)
OdpowiedzUsuńKiedyś recenzowałam wszystkie książki, które przeczytałam, ale ostatnio to się zmieniło :)
OdpowiedzUsuńNie, nie wszystkie.
OdpowiedzUsuńOczywiście zawsze wywiązuję się ze zobowiązań wynikających ze współpracy z wydawnictwami. Z pozostałych nie piszę raczej o romansach (czytuję ich zresztą śladowe ilości) i tych, których z różnych przyczyn nie skończyłam czytać. I jeszcze jeśli nie mam pomysłu na recenzję, bo książka jest doskonale nijaka (zdarzają mi się takie) to też nie tworzę nic na siłę.
Jeśli chodzi o recenzowanie dla wydawnictw to wiadomo umowa jest umową, słowa trzeba dotrzymać. Podobnie jak Ty nie recenzuję książek, których nie skończyłam czytać.
UsuńRecenzuję wszystkie te, które dostanę od wydawnictw - to logiczne, w końcu to umowa. Ale! Nie wszystkie, które dotrą do mnie jako niespodzianki, bonusy. Tego nie mam w obowiązku recenzować i korzystam z tego przywileju od czasu do czasu. To samo mam z każdą inną pozycją. Przeważnie na moim blogu są recenzowane obyczajówki, ale nie wszystkie, jakie w ciągu 3-4 lat przeczytałam. Czasem też nie mam ochoty, weny, pomysłu, albo czasu na napisanie tekstu o danej książce. Innym razem odkładam napisanie tak długo, aż w końcu zapominam o niej albo tracę ochotę na podzielenie się wrażeniami.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCo do egzemplarzy recenzenckich to oczywiste, że o nich opowiadam. Chyba, że np dostanę zgodę na to, by tego nie robić ( np kiedy książka okazuje się totalnym niewypałem), zdarzają się takie, których nie kończę. Wszelkie bonusy i prezenty czytam w dogodnym dla mnie czasie i podobnie jak Ty nie zawsze recenzuję. Co do drugiej części wypowiedzi to mnie czasem brakuje w jakimś momencie czasu na stworzenie tekstu i potem zapominam, co i jak miałam napisać. Tak było w przypadku książki 11 minut Coelho.
UsuńJa również jak ty nie recenzuję wszystkiego co przeczytam - wyjątkiem są egzemplarze recenzenckie od wydawnictw, portali, czy autorów.
OdpowiedzUsuńOd dawna recenzuję wszystko co przeczytam. Weszło mi to już w nawyk :)
OdpowiedzUsuńJak do tej pory napisałam opinie o każdej książce którą przeczytałam, ale zdarzają się książki które zaczynam czytać i ich nie kończę bo mnie nudzą, i o nich nie piszę.
OdpowiedzUsuńRecenzuje wszystkie książki otrzymane od wydawnictw i autorów. Reszty nie. Tylko raz mi się zdarzyło, że powieść okazała się totalnym gniotem i za zgodą wydawnictwa zaprzestałam męczyć się z tą beznadziejną lekturą.
OdpowiedzUsuńGdy prowadziłem blog z recenzjami, opisywałem ok. 90% przeczytanych książek. Czytałem z myślą o recenzji. Jeśli książka mi się nie spodobała lub miałem co do niej wątpliwości, nie doczytywałem tylko odkładałem. Zazwyczaj to były recenzje pozytywne, bo czytałem i opisywałem tylko to, co mi się podobało :) Niestety zaniedbałem recenzowanie, ale szykuję od kilku tygodni nowy pomysł blogowy :)
OdpowiedzUsuńFajnie jestem ciekawa co to takiego.
UsuńOd założenia bloga nie zrecenzowałam tylko jednej przeczytanej przez siebie książki - "Z dala od zgiełku" Thomasa Hardy'ego. Bo nie byłam w stanie powiedzieć o niej nic więcej poza: cudowna, niesamowita, wspaniała. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhttp://wyznaniaczytadloholiczki.blogspot.com/
Do recenzji - opisuję wszystkie.
OdpowiedzUsuńBonusy też, ale wtedy gdy mam czas.
Ze swoich zbiorów też staram się opisywać wszystkie, choć mam jakieś pojedyncze egzemplarze nieopisane (poniżej 5), gdzie nie miałam czasu i weny...może kiedyś opiszę, może nie
Ja nie recenzuję wszystkich, bo czasem zdarza się, że odkładam napisanie opinii, a po jakichś 2-3 tygodniach wszystkie wnioski, do jakich doszłam, uciekają z mej pamięci - cóż począć, skleroza (chyba że robię notatki w trakcie lektury, wtedy jest łatwiej)... Czasami zdarza się książka tak beznadziejna (na szczęście rzadko), że nie chcę tracić czasu ani swojego ani czytelników...
OdpowiedzUsuń