Pogaduszki u Anne 18 to
odbywający się raz na dwa miesiące panel dyskusyjny, w którym udział
bierze od 3-5 osób w różnym wieku z czego jedna zgłasza się do niego
sama nie znając tematu, którego będzie dotyczył. Pozostałych
uczestników wybieram ja. Jako autorka bloga również biorę w nim udział,
choć być może nie w każdym. Czas pokaże.
W szóstej odsłonie cyklu podyskutujemy o zmianach jakie zaszły w blogosferze książkowej na przestrzeni ostatnich lat.
Głos zabiorą trzy zaproszone przeze mnie blogerki oraz ja sama. Swoimi przemyśleniami podzielą się z czytelnikami:
Miłośniczka Książek ( Sylwia). Sama o sobie mówi : Kim jestem ? Kobietą, żoną, matką, Rocznik 1983. Co czytam ? Głównie fantastykę, kryminały oraz thrillery i horrory. Z racji bycia mamą sięgam też po książki dla dzieci. Co oglądam ? Tu podobnie do książek- horrory i filmy fantastyczne (te najchętniej), ale też nie pogardzę fajną komedią może być romantyczna . Zawieszam też oko na kryminalnych serialach. znajdziesz mnie na : Magiczny Świat Książki
Wioleta Sadowska. Miłośniczka literatury i nałogowa kolekcjonerka książek. Od 2011 roku prowadzi w sieci blog książkowy Subiektywnie o książkach, na którym opowiada czytelnikom o swojej pasji do książek, o wielotysięcznej domowej biblioteczce, o literaturze będącej inspiracją, o książkach będących stylem życia. Od 2016 roku moderatorka spotkań autorskich. Oto jej blog Subiektywnie o książkach
Klaudyna Maciąg ( Kreatywa). Autorka bloga Kreatywa net Dinozaur blogosfery kulturalnej, obecnie mająca plany podbicia Youtube.
Anne 18. Dziewczyna, która lubi dobrą książkę, nastrojową muzykę i filmy z duszą. Blogowanie jest jej pasją. Ma nadzieję, że nic ani nikt nigdy w niej tej pasji nie zabije.
Anne 18. Dziewczyna, która lubi dobrą książkę, nastrojową muzykę i filmy z duszą. Blogowanie jest jej pasją. Ma nadzieję, że nic ani nikt nigdy w niej tej pasji nie zabije.
Głos Sylwii:
Bloguję nieprzerwanie od ponad 6 lat pisząc głównie o książkach, a od czasu do czasu również o filmach. Co się zmieniło w blogosferze na przestrzeni ostatnich lat ?Z całą pewnością pojawiło się więcej zawiści.
Dawniej nie było tylu blogerów- przynajmniej z mojego książkowego światka i wszyscy tworzyliśmy całkiem udaną grupę, przyjazną i chętną do pomocy, kiedy któremuś z nas jej było potrzeba. Dziś niestety zauważam, że coraz częściej zamiast pomagać wolimy wytykać czyjeś błędy , wypatrywać aż komuś potknie się noga by później rozdmuchać aferę na Facebooku, tylko po to, by zyskać swoistą popularność i nabić sobie statystyki odwiedzin. Coraz mniej podoba mi się ten świat, dlatego też od dłuższego czasu się z niego wycofuję- robię dalej to co kocham, ale omijam wszelkiego rodzaju sieciowe awantury i coraz mniej komentuję na innych blogach.
To chyba najważniejsza ze zmian, nad którą warto się pochylić i zastanowić, co z tym fantem zrobić, zanim jeden drugiego, z zazdrości, zawiści, dla zabawy doprowadzi do tego, że porzuci własne pasje, byle tylko zaznać spokoju i nie być obiektem ataków.
Głos Wioli:
Bloguję nieprzerwanie od ponad 6 lat pisząc głównie o książkach, a od czasu do czasu również o filmach. Co się zmieniło w blogosferze na przestrzeni ostatnich lat ?Z całą pewnością pojawiło się więcej zawiści.
Dawniej nie było tylu blogerów- przynajmniej z mojego książkowego światka i wszyscy tworzyliśmy całkiem udaną grupę, przyjazną i chętną do pomocy, kiedy któremuś z nas jej było potrzeba. Dziś niestety zauważam, że coraz częściej zamiast pomagać wolimy wytykać czyjeś błędy , wypatrywać aż komuś potknie się noga by później rozdmuchać aferę na Facebooku, tylko po to, by zyskać swoistą popularność i nabić sobie statystyki odwiedzin. Coraz mniej podoba mi się ten świat, dlatego też od dłuższego czasu się z niego wycofuję- robię dalej to co kocham, ale omijam wszelkiego rodzaju sieciowe awantury i coraz mniej komentuję na innych blogach.
To chyba najważniejsza ze zmian, nad którą warto się pochylić i zastanowić, co z tym fantem zrobić, zanim jeden drugiego, z zazdrości, zawiści, dla zabawy doprowadzi do tego, że porzuci własne pasje, byle tylko zaznać spokoju i nie być obiektem ataków.
Głos Wioli:
Swojego bloga założyłam w 2011 roku i mimo, że to dopiero siedem lat, to wydaje mi się, że pierwsze lata mojego blogowania to zamierzchłe czasy w porównaniu z tym, co się dzieje w blogosferze książkowej dzisiaj. To przecież nawet nie dekada, a rozwój i kierunek w jakim zmierza nasze środowisko mogłyby spokojnie stać się tematem wielu prac naukowych. Zmiany na przestrzeni ostatnich kilku lat można by rozpatrywać na kilku płaszczyznach- od popularności nośnika poprzez jaki internauci przekazują swoje treści, poprzez samą formę w jakiej to robią, a także monetyzację swoich działań.
Początkowo w naszej części internetu to tradycyjne blogi wiodły prym. Blogi, na których powstawały obszerne bądź krótsze recenzje, opinie, luźne refleksje, ale zawsze bazujące na słowie pisanym, gdzie zdjęcie książki było jedynie dodatkiem. Obecnie wielu blogerów odchodzi od pisania dłuższych tekstów o książkach na rzecz zdjęć i krótkich wzmianek. Niektórzy wręcz twierdzą, że same recenzje generują najmniejsze statystyki, a zdjęcie z kotem czy videorecenzja zwiększają zainteresowanie odbiorców. Refleksja, jaka nasuwa się po takich wnioskach nie jest niestety zbyt pozytywna- czytelnicy nie chcą się męczyć czytając teksty wolą łatwiejszy przekaz. A blogerzy książkowi powoli dostosowują się do tej rzeczywistości chociażby poprzez porzucanie pisania na blogach na rzecz tworzenia kanałów na Facebooku i Instagramie.
Drugim aspektem jaki chciałabym poruszyć to nośnik przekazywanych treści. Obecnie największe dyskusje oraz największą popularność zapewniają vlogi na Youtube. Obecnie wiodą prym i praktycznie wyparły tradycyjne blogi. Videorecenzja to zupełnie inna jakość w kwestii polecania książek. Nie gorsza i nie lepsza, po prostu inna.
W toku rozwoju blogosfery książkowej pojawiła się również możliwość zarabiania na swojej pasji, o czym zaczyna opowiadać coraz większa rzesza blogerów. Kiedy zaczynałam blogować największą gratyfikacją i wielkim wyróżnieniem dla każdego z nas była możliwość otrzymania od wydawnictwa papierowego egzemplarza do recenzji. Do dziś pamiętam swój pierwszy egzemplarz recenzencki - czułam się taka wyróżniona. Wtedy też nawet nikt nie myślał o tym by zarabiać na blogu. Obecnie autorzy i wydawnictwa współpracują z najpopularniejszymi blogerami książkowymi na zasadach komercyjnych. Uważam, że jesteśmy obecnie świadkami milowego kroku w tej kwestii i w ciągu najbliższych lat, taka współpraca będzie na porządku dziennym.
Jako osoba siedząca w tej branży od kilku lat widzę wielkie zmiany w zakresie coraz większej profesjonalizacji blogów książkowych, ale także coraz szybszego wyścigu szczurów oraz rosnącej konkurencji. Jedno jest jednak stałe od samego początku - zamiłowanie i pasja do literatury.
Głos Klaudyny:
W tak zwanej "blogosferze książkowej" funkcjonuję od ponad ośmiu lat i dostrzegam ogromną przepaść między tym, co było kiedyś, a tym co jest teraz. Obecnie doszliśmy do profesjonalizacji blogosfery. Ludzie wiedzą, że można tutaj zarobić lub otrzymać produkt w ramach barteru, więc w większości przypadków - od razu podchodzą do blogowania z innym nastawieniem.
Początkowo w naszej części internetu to tradycyjne blogi wiodły prym. Blogi, na których powstawały obszerne bądź krótsze recenzje, opinie, luźne refleksje, ale zawsze bazujące na słowie pisanym, gdzie zdjęcie książki było jedynie dodatkiem. Obecnie wielu blogerów odchodzi od pisania dłuższych tekstów o książkach na rzecz zdjęć i krótkich wzmianek. Niektórzy wręcz twierdzą, że same recenzje generują najmniejsze statystyki, a zdjęcie z kotem czy videorecenzja zwiększają zainteresowanie odbiorców. Refleksja, jaka nasuwa się po takich wnioskach nie jest niestety zbyt pozytywna- czytelnicy nie chcą się męczyć czytając teksty wolą łatwiejszy przekaz. A blogerzy książkowi powoli dostosowują się do tej rzeczywistości chociażby poprzez porzucanie pisania na blogach na rzecz tworzenia kanałów na Facebooku i Instagramie.
Drugim aspektem jaki chciałabym poruszyć to nośnik przekazywanych treści. Obecnie największe dyskusje oraz największą popularność zapewniają vlogi na Youtube. Obecnie wiodą prym i praktycznie wyparły tradycyjne blogi. Videorecenzja to zupełnie inna jakość w kwestii polecania książek. Nie gorsza i nie lepsza, po prostu inna.
W toku rozwoju blogosfery książkowej pojawiła się również możliwość zarabiania na swojej pasji, o czym zaczyna opowiadać coraz większa rzesza blogerów. Kiedy zaczynałam blogować największą gratyfikacją i wielkim wyróżnieniem dla każdego z nas była możliwość otrzymania od wydawnictwa papierowego egzemplarza do recenzji. Do dziś pamiętam swój pierwszy egzemplarz recenzencki - czułam się taka wyróżniona. Wtedy też nawet nikt nie myślał o tym by zarabiać na blogu. Obecnie autorzy i wydawnictwa współpracują z najpopularniejszymi blogerami książkowymi na zasadach komercyjnych. Uważam, że jesteśmy obecnie świadkami milowego kroku w tej kwestii i w ciągu najbliższych lat, taka współpraca będzie na porządku dziennym.
Jako osoba siedząca w tej branży od kilku lat widzę wielkie zmiany w zakresie coraz większej profesjonalizacji blogów książkowych, ale także coraz szybszego wyścigu szczurów oraz rosnącej konkurencji. Jedno jest jednak stałe od samego początku - zamiłowanie i pasja do literatury.
Głos Klaudyny:
W tak zwanej "blogosferze książkowej" funkcjonuję od ponad ośmiu lat i dostrzegam ogromną przepaść między tym, co było kiedyś, a tym co jest teraz. Obecnie doszliśmy do profesjonalizacji blogosfery. Ludzie wiedzą, że można tutaj zarobić lub otrzymać produkt w ramach barteru, więc w większości przypadków - od razu podchodzą do blogowania z innym nastawieniem.
Kiedy ja zaczynałam, o czymś takim jak współpraca z wydawnictwami się nie mówiło. Kiedy po dwóch miesiącach od założenia bloga zgłosiło się do mnie pierwsze wydawnictwo, byłam jednocześnie zszokowana i zachwycona. Oto otworzyły się przede mną wrota do nieznanego świata pełnego "darmowych" książek, łatwego dostępu do autorów, bezpośrednich współprac z wydawnictwami. Bloga założyłam z potrzeby wygadania się na nurtujące mnie tematy, a tymczasem stał się on moim sposobem na życie.
Obecnie blogerzy startują z innej półki- opublikują dwie recenzje i już wiedzą, gdzie pisać żeby otrzymywać książki. Samo blogowanie przeniosło się także poza platformy blogowe- gigantyczną popularnością cieszą się książkowe kanały na YouTube i książkowe konta na Instagramie. Dziś nawet nie trzeba mieć bloga, by uważać się za blogera książkowego. Można być tzw. "bookstamerem" i nie tylko otrzymywać "darmowe" książki, ale też dostawać pieniądze za ich fotografowanie i przedstawianie w mediach społecznościowych. Brzmi całkiem nieźle, prawda ?
To, co mnie cieszy - choć pewnie jestem w tym odosobniona- to fakt, że blogerzy książkowi w wielu przypadkach przestali koncentrować się wyłącznie na klepaniu suchych recenzji książek. Od początku swojej kariery blogowej walczyłam z szufladkowaniem, pisałam o innych dziedzinach kultury, wymyślałam akcje i serie wpisów okołoksiążkowych. Kiedyś zatwardziałych blogerów książkowych śmieszyło, że publikowałam wpisy w stylu " Top 10 Kryminałów/ romansów" itd, a po latach sami zaczęli to robić. Dziś już nikogo nie dziwią książkowe tagi, okołoksiążkowe dyskusje i zabawa tematem. Dla mnie to wielki plus, że poszliśmy w tym temacie do przodu.
To, co mnie zadziwia, to świadomość , że blogów i kanałów książkowych powstało tak dużo, że nie da się już ich ogarnąć, wszystkich śledzić i wszystkich znać. Osiem lat temu każdego blogera książkowego znało się z imienia. Organizowaliśmy wspólne akcje, dyskutowaliśmy, spotykaliśmy się osobiście. Dzisiaj pewnie nie pomieścilibyśmy się wszyscy w żadnym lokalu.
To co mnie z kolei martwi, choć ten problem był już obecny lata temu- to to, że ludzie się w tej "branży" łatwo wykruszają. Blogi funkcjonują miesiące, lata, potem nie są aktualizowane, znikają, odchodzą w niepamięć. W przypadku " starej gwardii" to po prostu boli. Oczywiście- starzejemy się, przytłacza nas życie codzienne zmieniamy zainteresowania - dla mnie to zrozumiałe , że ludzie od tego odchodzą, ale każdy kolejny zamknięty " stary blog" mnie zasmuca. Z kolei jeśli nowi wykruszają się po miesiącu czy pół roku to martwię się tym, czy jeszcze ktokolwiek zakłada blogi z pasji czy już wszyscy nastawiają się wyłącznie na zysk.
Jako że od paru lat stoję "po drugiej stronie barykady"- ponieważ blog otworzył mi drzwi do pracy dla wydawnictw - mogę obserwować, jak wobec wydawców zachowują się blogerzy i o ile wielu jest profesjonalistów w tej dziedzinie, to znakomita większość- zwłaszcza nowicjuszy- ma to tego tematu totalnie niewłaściwe podejście. Jak to się objawia ? Opowiadam o tym w filmie " Przychodzi bloger do wydawnictwa i mówi..."
Daleka jestem od utożsamiania się z takimi ludźmi, ale czasem za tych blogerów książkowych jest mi zwyczajnie wstyd. Zwłaszcza, że nie tylko często nie potrafią się zachować wobec wydawców, ale jeszcze nie szanują się nawzajem- blogosfera wciąż jest pełna konfliktów i wzajemnego podkopywania dołków. Nawet nie jesteście sobie w stanie wyobrazić, ile otrzymuję maili w stylu: " ona źle oceniła książkę od Was", ona za rzadko recenzuje książki, ona pochwaliła książkę konkurencji, ona robi brzydkie zdjęcia Waszych książek" itd.
Pocieszeniem jest dla mnie to, że dzięki blogosferze książkowej nawiązałam mnóstwo fantastycznych znajomości. I to się nie zmienia mimo upływu lat- bo i wśród "starej gwardii" wciąż mam dobrych znajomych i z "nowymi" dogaduję się świetnie. Są w tej "branży" ludzie fantastyczni, naprawdę zakochani w książkach, inteligentni i interesujący. I mam nadzieję, że pozostaną z czytelnikami i widzami jeszcze długo.
Na koniec mój skromny głos w dyskusji:
Moje przedmówczynie napisały już dużo. Kiedy nadesłały mi swoje wypowiedzi zaczęłam się zastanawiać o czym powinnam napisać, aby się nie powtarzać i co tak naprawdę chcę w tym temacie dodać. Kiedy w październiku 2011 roku zaczynałam swoją przygodę z blogowaniem pewnych rzeczy w blogosferze było dużo więcej , a o istnieniu innych nawet nie było mowy. Po pierwsze było więcej komentarzy i merytorycznych dyskusji pod postami. Niezależnie od tego czy publikowało się recenzję książki czy ranking filmowy. Dzisiaj czytelnicy jeśli już komentują to głównie w mediach społecznościowych.
Mało osób zostawia już jakiś ślad pod postem. W dobie nowych technologii i mediów społecznościowych blogowanie przenosi się poza platformy blogowe. Prawie każdy bloger ma Fan Page na Facebooku, profil na Instagramie. No właśnie prawie każdy. Czasem mam wrażenie, że jestem jedną z niewielu blogerek, która takich kont nie posiada. Nie czuję takiej potrzeby, ot cała tajemnica. Oczywiście jak każda blogerka mam jakieś swoje małe blogowe marzenia, ale nigdy głośno o nich nie mówię. Może w głębi serca chciałabym dzięki blogowaniu coś zarobić, ale nic na siłę. Nie należę do osób, które pchają się gdzieś drzwiami i oknami. Poza tym nastawianie się wyłącznie na zysk jest drogą donikąd. Bloga książkowego prowadzę prawie siedem lat. W tym czasie wiele stron i blogów, które czytałam zostało zamkniętych i usuniętych. Szkoda, bo były naprawdę wartościowe. Na przestrzeni tych wszystkich lat pojawiło się mnóstwo możliwości kontaktu z czytelnikami, sposobów dotarcia do odbiorcy i promowania własnego bloga. Grupy na Facebooku, spotkania blogerów, współprace z wydawnictwami , portalami i innymi osobami z branży itd.
Myślę, że dzisiaj trudniej jest zaistnieć w blogosferze. Zwłaszcza książkowej. Może łatwiej znaleźć osobę do płatnego bądź nieodpłatnego projektu, ale trudniej zaciekawić czymś czytelnika. Odważę się też napisać, że trudniej jest sprawić by zaczął on obserwować Twój blog i regularnie go czytać . Siła i magia Internetu potrafi zdziałać cuda. Zarówno w pozytywnym jak i negatywnym sensie. Blogerzy mogą bez problemu przeprowadzić wywiad z ulubionym autorem, wygrywać książki, wysyłać recenzje na konkursy itd. Muszą też liczyć się z tym, że jest jeszcze druga strona medalu. A na niej plagiat , hejt oraz cała masa innych ceni blogowania. Jest też wspomniany już wyścig szczurów, w którym nigdy nie chciałam i nie chcę uczestniczyć. Bo blogosfera powinna inspirować i pomagać. Powinna łączyć, a nie dzielić. Ja bloguję z pasji i mam nadzieję, że tak będzie jeszcze długo.
Klaudyna, Sylwia i Wiola. Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję. Dzięki Wam kolejna odsłona Pogaduszek wygląda dokładnie tak jak sobie ją wymyśliłam. Mam nadzieję, że czytelnicy docenią nasze starania i przeczytają ten post od początku do końca. Spisałyście się na medal. Dziękuję. Ania.
Obecnie blogerzy startują z innej półki- opublikują dwie recenzje i już wiedzą, gdzie pisać żeby otrzymywać książki. Samo blogowanie przeniosło się także poza platformy blogowe- gigantyczną popularnością cieszą się książkowe kanały na YouTube i książkowe konta na Instagramie. Dziś nawet nie trzeba mieć bloga, by uważać się za blogera książkowego. Można być tzw. "bookstamerem" i nie tylko otrzymywać "darmowe" książki, ale też dostawać pieniądze za ich fotografowanie i przedstawianie w mediach społecznościowych. Brzmi całkiem nieźle, prawda ?
To, co mnie cieszy - choć pewnie jestem w tym odosobniona- to fakt, że blogerzy książkowi w wielu przypadkach przestali koncentrować się wyłącznie na klepaniu suchych recenzji książek. Od początku swojej kariery blogowej walczyłam z szufladkowaniem, pisałam o innych dziedzinach kultury, wymyślałam akcje i serie wpisów okołoksiążkowych. Kiedyś zatwardziałych blogerów książkowych śmieszyło, że publikowałam wpisy w stylu " Top 10 Kryminałów/ romansów" itd, a po latach sami zaczęli to robić. Dziś już nikogo nie dziwią książkowe tagi, okołoksiążkowe dyskusje i zabawa tematem. Dla mnie to wielki plus, że poszliśmy w tym temacie do przodu.
To, co mnie zadziwia, to świadomość , że blogów i kanałów książkowych powstało tak dużo, że nie da się już ich ogarnąć, wszystkich śledzić i wszystkich znać. Osiem lat temu każdego blogera książkowego znało się z imienia. Organizowaliśmy wspólne akcje, dyskutowaliśmy, spotykaliśmy się osobiście. Dzisiaj pewnie nie pomieścilibyśmy się wszyscy w żadnym lokalu.
To co mnie z kolei martwi, choć ten problem był już obecny lata temu- to to, że ludzie się w tej "branży" łatwo wykruszają. Blogi funkcjonują miesiące, lata, potem nie są aktualizowane, znikają, odchodzą w niepamięć. W przypadku " starej gwardii" to po prostu boli. Oczywiście- starzejemy się, przytłacza nas życie codzienne zmieniamy zainteresowania - dla mnie to zrozumiałe , że ludzie od tego odchodzą, ale każdy kolejny zamknięty " stary blog" mnie zasmuca. Z kolei jeśli nowi wykruszają się po miesiącu czy pół roku to martwię się tym, czy jeszcze ktokolwiek zakłada blogi z pasji czy już wszyscy nastawiają się wyłącznie na zysk.
Jako że od paru lat stoję "po drugiej stronie barykady"- ponieważ blog otworzył mi drzwi do pracy dla wydawnictw - mogę obserwować, jak wobec wydawców zachowują się blogerzy i o ile wielu jest profesjonalistów w tej dziedzinie, to znakomita większość- zwłaszcza nowicjuszy- ma to tego tematu totalnie niewłaściwe podejście. Jak to się objawia ? Opowiadam o tym w filmie " Przychodzi bloger do wydawnictwa i mówi..."
Pocieszeniem jest dla mnie to, że dzięki blogosferze książkowej nawiązałam mnóstwo fantastycznych znajomości. I to się nie zmienia mimo upływu lat- bo i wśród "starej gwardii" wciąż mam dobrych znajomych i z "nowymi" dogaduję się świetnie. Są w tej "branży" ludzie fantastyczni, naprawdę zakochani w książkach, inteligentni i interesujący. I mam nadzieję, że pozostaną z czytelnikami i widzami jeszcze długo.
Na koniec mój skromny głos w dyskusji:
Moje przedmówczynie napisały już dużo. Kiedy nadesłały mi swoje wypowiedzi zaczęłam się zastanawiać o czym powinnam napisać, aby się nie powtarzać i co tak naprawdę chcę w tym temacie dodać. Kiedy w październiku 2011 roku zaczynałam swoją przygodę z blogowaniem pewnych rzeczy w blogosferze było dużo więcej , a o istnieniu innych nawet nie było mowy. Po pierwsze było więcej komentarzy i merytorycznych dyskusji pod postami. Niezależnie od tego czy publikowało się recenzję książki czy ranking filmowy. Dzisiaj czytelnicy jeśli już komentują to głównie w mediach społecznościowych.
Mało osób zostawia już jakiś ślad pod postem. W dobie nowych technologii i mediów społecznościowych blogowanie przenosi się poza platformy blogowe. Prawie każdy bloger ma Fan Page na Facebooku, profil na Instagramie. No właśnie prawie każdy. Czasem mam wrażenie, że jestem jedną z niewielu blogerek, która takich kont nie posiada. Nie czuję takiej potrzeby, ot cała tajemnica. Oczywiście jak każda blogerka mam jakieś swoje małe blogowe marzenia, ale nigdy głośno o nich nie mówię. Może w głębi serca chciałabym dzięki blogowaniu coś zarobić, ale nic na siłę. Nie należę do osób, które pchają się gdzieś drzwiami i oknami. Poza tym nastawianie się wyłącznie na zysk jest drogą donikąd. Bloga książkowego prowadzę prawie siedem lat. W tym czasie wiele stron i blogów, które czytałam zostało zamkniętych i usuniętych. Szkoda, bo były naprawdę wartościowe. Na przestrzeni tych wszystkich lat pojawiło się mnóstwo możliwości kontaktu z czytelnikami, sposobów dotarcia do odbiorcy i promowania własnego bloga. Grupy na Facebooku, spotkania blogerów, współprace z wydawnictwami , portalami i innymi osobami z branży itd.
Myślę, że dzisiaj trudniej jest zaistnieć w blogosferze. Zwłaszcza książkowej. Może łatwiej znaleźć osobę do płatnego bądź nieodpłatnego projektu, ale trudniej zaciekawić czymś czytelnika. Odważę się też napisać, że trudniej jest sprawić by zaczął on obserwować Twój blog i regularnie go czytać . Siła i magia Internetu potrafi zdziałać cuda. Zarówno w pozytywnym jak i negatywnym sensie. Blogerzy mogą bez problemu przeprowadzić wywiad z ulubionym autorem, wygrywać książki, wysyłać recenzje na konkursy itd. Muszą też liczyć się z tym, że jest jeszcze druga strona medalu. A na niej plagiat , hejt oraz cała masa innych ceni blogowania. Jest też wspomniany już wyścig szczurów, w którym nigdy nie chciałam i nie chcę uczestniczyć. Bo blogosfera powinna inspirować i pomagać. Powinna łączyć, a nie dzielić. Ja bloguję z pasji i mam nadzieję, że tak będzie jeszcze długo.
Klaudyna, Sylwia i Wiola. Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję. Dzięki Wam kolejna odsłona Pogaduszek wygląda dokładnie tak jak sobie ją wymyśliłam. Mam nadzieję, że czytelnicy docenią nasze starania i przeczytają ten post od początku do końca. Spisałyście się na medal. Dziękuję. Ania.
Bardzo proszę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję raz jeszcze za zaproszenie do udziału w Twoich pogaduszkach :)
Udostępniłam link do nich na moim FB: https://www.facebook.com/magicznyswiatksiazkiinietylko/
pozdrawiam!
Mnie też smuci, kiedy znika stary blog. Sama już kilka razy prawie to rzuciłam. Szkoda mi jednak tych sześciu lat. Bardzo nie podoba mi się to, co się dzieje. Te kłótnie, podkopywanie, donosy. Ograniczyłam się do kilku blogów na których się udzielam. Cała reszta jest mi obca i nie żal mi tego. Vlogi mnie nie interesują, wolę poczytać ☺
OdpowiedzUsuńFajny post. Pozdrowienia dla wszystkich gadułek☺
Rzeczywiście teraz wszyscy przenoszą się na Instagram. Ja kiedyś już zastanawiałam się czy prowadzenie bloga ma jeszcze sens, ale po prostu lubię pisać, a więc dopóki ktokolwiek będzie komentował to ja będę pisać. Instagram też lubię, ale często wybuchają tam jakieś niepotrzebne afery. Mnóstwo tam zawiści. Ostatnio była ogromna dyskusja, ponieważ pewna pani powiedziała, że są lepsi czytelnicy, którzy czytają podręczniki akademickie i czytelnicy gorsi , którzy czytają literaturę lekką i przyjemną. Wtedy się zaczęło :)
OdpowiedzUsuńMacie Dziewczyny dużo racji. Nowe blogi pojawiają się jak grzyby po deszczy i równie szybko znikają. Sama chyba tylko raz zgłosiłam się do pewnego wydawnictwa w sprawie nawiązania współpracy - po prostu zależało mi na jednej z ich nowości wydawniczych, bo jestem wielką fanką autora tego tytułu. Nigdy nie brakowało mi pozycji do czytania, oprócz tytułów recenzenckich fajnie jest czasami sięgnąć po coś ze swoich zbiorów, wygrzebać jakiś staroć, którego niewielu zrecenzowało. A coraz częściej czytam w mediach społecznościowych krótkie wzmianki, że ktoś przeczytał dany tytuł, ale go nie będzie recenzował, bo to nie egzemplarz od wydawnictwa, ale poleca lub też nie. Jakoś ta blogosfera bardzo nam się komercjalizuje. Śmieszą mnie komentarze pod recenzjami, że Wydawnictwo X wydaje świetne książki, a pod kolejnym postem - Wydawnictwo Y = dobra literatura (oczywiście komentarz tej samej osoby). Nie lubię takiego uogólniania i podlizywania. Chyba nie ma wydawnictwa, którego wszystkie książki są rewelacyjne. A może jest?
OdpowiedzUsuńSporo można o tym mówić i pisać, ale fajnie, że ta blogosfera jest, że możemy tu pogadać o książkach, poznać osoby tak samo zakręcone jak my na punkcie literatury.
Dziewczyny, gorąco Was pozdrawiam!
Przeczytałam od początku do końca:)
OdpowiedzUsuńDziewczyny macie piękny staż w blogosferze, trochę zazdroszczę Wam tych czasów, kiedy blogosfera była inna, mała, taka bardziej "książkowa";)
Trochę mi żal tego o czym wspomniałaś - pod wpisami na blogach rzadko można już uświadczyć dyskusji. Faktycznie kiedyś część z komentarzami, to był niemal drugi post, równie wartościowy merytorycznie. A teraz jednak na większości blogów coraz ciszej. Czy to się przeniosło do mediów społecznościowych? Nie wiem. Tam jakość komentarzy jest chyba inna. Często wystarczy "like". Jakieś to uboższe mi się wydaje.
OdpowiedzUsuńPowyższy wpis pokazuje piękno i brzydotę blogosfery w prosty i szczery sposób. Sama również dostrzegam to, co zostało opisane. Czy uważam to za coś złego? Cóż takie jest dzisiejsze życie - nastawione na materializm. Na szczęście "modne" robi się posiadanie pasji innej niż komputery ;)
OdpowiedzUsuńKsiążki górą!
Bardzo fajny pomysł na dyskusję! A temat... cóż też mnie dotyka osobiście, bo bloga prowadzę... Jednak nie liczę na tantiemy z tego powodu, moją wewnętrzną misją jest pokazanie fajnych miejsc w naszym kraju. Udzielam się w grupach, ale czasami mi ręce opadają. Bo ileż razy można komentować posty o szamponie do włosów czy odcieniu szminki? Też zauważyłam spadek komentarzy, ale jednak media społecznościowe to co innego. Niektórym ludziom nawet kliknąć like się nie chce, a co dopiero dać komentarz. A jeśli już są to zazwyczaj bardzo ubogie, w stylu: "fajne zdjęcie", "o nigdy tam nie byłam", "Można by się wybrać"
OdpowiedzUsuńBloguję (pod różnymi adresami) od kilkunastu lat. Zmiana jest ogromna - i ma zarówno swoje plusy, jak i minusy. Dawniej nawet do głowy by mi nie przyszło, że na blogowaniu można cokolwiek zarobić - a teraz faktycznie od czasu do czasu jakiś kawałek grosza wpadnie. Ale niestety idą za tym również bardzo przykre, niepożądane zjawiska : wyścig szczurów, sztuczne nabijanie statystyk i wzajemna zawiść między blogerami. Czasami mam ochotę rzucić to w cholerę - ale jedbak zawsze wracam. Blogowanie uzależnia ;)
OdpowiedzUsuńszkoda takiego, tez musiałam usunąć stary
OdpowiedzUsuńJa nic nie usuwam, ale żal mi blogów, które zniknęły.
UsuńNajważniejsze to kochać, to co się robi. Wtedy przeciwności wydają się nie tak duże i łatwiej sobie z nimi poradzić. Zmiany, które opisałaś zacgodzą chyba we wszystkich "branżach"
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa dyskusja! Zmiany są olbrzymie! Pierwszego bloga prowadziłam w latach 2005-2010. Pod pseudonimem. Samo nadanie marce mojej twarzy, to już olbrzymi zwrot. Bardzo chętnie posłucham, poczytam o perspektywie wydawnictw, bo swoją drogą sama bym mogła nagrać podkast o niektórych zabojczych pomysłach potencjalnych "partnerów" do "współpracy" 😆
OdpowiedzUsuńCóż ja staram się nic nie usuwać ale jakncxytam stare posty hahhaha mam ochotę złapać ske za głowę
OdpowiedzUsuń