- Wydawnictwo: G+J
- Rok wydania: 2011
- Oprawa: miękka
- Ilość stron: 93
- Gatunek: reportaż
Piotr Kraśko.
Czy jest ktoś, kto nie zna tego dziennikarza i prezentera? Jeśli tak,
to przypomnę,
że jest on jednym z gospodarzy głównego wydania Wiadomości. W
przeszłości relacjonował najważniejsze wydarzenia z Rzymu, Waszyngtonu,
Londynu, Afryki czy Azji. Był także w Japonii, a 10 kwietnia
2010 r. zrelacjonował wydarzenia tuż po tragicznej katastrofie prezydenckiego
samolotu w Smoleńsku. Te wszystkie wyprawy zaowocowały wydaniem serii
książek pt. „Świat według reportera”. Każda z nich daje nam
możliwość, aby choć na chwilę, przenieść się w miejsce, które znamy jedynie z
telewizji czy gazet.
Pierwszą powieścią z tego
cyklu po jaką sięgnęłam, była ta dotycząca Francji. Kraj ten, od zawsze
kojarzył mi się z rewolucją i dość dziwną kuchnią. Jego język brzmi jak poezja,
a historia też ma w sobie wiele tajemnic. Dziennikarz pokazuje państwo ze
stolicą w Paryżu od trochę innej strony. Książka ta, to nie przewodnik
po francuskich miasteczkach, lecz dziennikarskie zapiski, anegdoty i
ciekawostki. Czego można dowiedzieć się z tej niewielkiej książeczki? Kilku
rzeczy. Poczytamy między innymi o francuskich restauracjach i cenach oraz
zwyczajach jakie tam panują. Cofniemy się do czasów panowania Marii Antoniny,
rewolucji i odsieczy wiedeńskiej. Uzyskamy też odpowiedź na pytanie,
dlaczego tamtejsi obywatele udają,
iż nie znają języka angielskiego? Jest tam też kilka polskich akcentów, ale aby
nie odbierać Wam przyjemności z czytania, nie napiszę o co, ani o kogo
dokładnie chodzi. Wszystkiego tam po trochę. Jest odrobina historii,
szczypta kultury oraz polityki. Dziennikarz najbardziej skupia się jednak
na tamtejszej kuchni. Pisze o specjałach typu
rogaliki, trufle czy żabie udka. Pokazuje, jak ważny jest dla Francuzów
ten aspekt życia. Przedstawia ich jako niekwestionowanych mistrzów sztuki
kulinarnej, którzy celebrują każdy posiłek, starają się, aby był idealnie
dopracowany i smakował wszystkim, nawet najbardziej wybrednym gościom. Swoją
drogą przyznam szczerze, że nie miałam pojęcia, iż Francuzi mają takiego hopla
na punkcie jedzenia i własnych restauracji. Książka zawiera sporo
fotografii ilustrujących nam to, o czym chwilę wcześniej mieliśmy okazję czytać.
Została napisana lekkim, typowo dziennikarskim stylem. Czasami podczas czytania
miałam wrażenie, że autor zbiera informacje do materiału, który będę mogła obejrzeć
w serwisie informacyjnym. Może to zabrzmi śmiesznie, ale oczami wyobraźni już
widziałam tę relację na szklanym ekranieJ. Autor spisał
się całkiem dobrze, choć tytuł mógłby sugerować, że książka jest reportażem z
prawdziwego zdarzenia, że pan Piotr poprowadzi nas palcem po mapie i
pokaże nie tylko restauracje, ale także inne ciekawe miejsca i oblicza Francji
(zabytki, literatura, historia czy mentalność mieszkańców). Tego zabrakło mi
tutaj najbardziej. Mamy co prawda dość ciekawą opowieść, ale dobrze brzmiący
tytuł serii sprawił, że oczekiwałam czegoś więcej. Chociaż to pierwsze
spotkanie z pisarstwem Piotra Kraśki nie było do końca udane, to i tak mam
ochotę sięgnąć po kolejne jego książki. Chcę znów na kilka godzin wybrać się w
podróż do któregoś z europejskich, i nie tylko, krajów.
Napisałam kilka słów o minusach,
a czy znajduję jakieś atuty tej pozycji literackiej? Ależ oczywiście.
Pierwszym z nich jest wspomniany już wcześniej styl i język, jakim posługuje
się autor. Pisze krótko, zwięźle, a co ważne, na temat i bez zbędnych dygresji.
Wszystko zostało przedstawione bardzo obrazowo i dokładnie. Każde słowo
jest tam, gdzie być powinno. Kolejny mocny punkt, to świetne kolorowe
zdjęcia, choć podpis pod nimi mógłby być nieco inny. Zabieg, który zastosował
Kraśko, czyli umieszczenie pod fotką fragmentu wcześniej czytanego tekstu,
jest mało oryginalne i działa raczej na jego niekorzyść. „Francja świat
według reportera”, to książka, którą czyta się w ekspresowym tempie.
Rozdziały są krótkie, ale treściwe i całkiem dobrze napisane. Gdyby tylko dziennikarz
zachował odpowiednie proporcje i opowiedział jeszcze o kilku innych
rzeczach, byłabym w pełni usatysfakcjonowana. Wyszedłby z tego super reportaż, a
tak jest to cieniutka publikacja ze
sporą liczbą anegdot i ciekawostek, ale nic poza tym. Taki wstęp, przystawka
do prawdziwej relacji o Francji. Dla jednych będzie to „odgrzewany
kotlet” udekorowany dobrymi
zdjęciami, czyli informacje, które już gdzieś słyszeli, a inni po lekturze
będą naprawdę zadowoleni. A jak jest ze mną? Plasuje się gdzieś
pośrodku. Czytało się szybko i przyjemnie, czegoś się jednak
dowiedziałam, ale czuję niedosyt. Liczyłam na więcej.
Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Wydawnictwu G+J.
- 52 książki 2013
- Czytamy serie wydawnicze.
Osobiście nie przepadam za stylem dziennikarskim tego pana, za to jestem ciekawa, co ma do powiedzenia na temat Francji. :)
OdpowiedzUsuńKraśki w wersji podróżniczej jeszcze nie czytałam, ale wiem, że są w bibliotece, to spróbuje. Gratki w związku z nową współpracą:):)
OdpowiedzUsuńNiestety reportaże to nie jest to, za co bym sięgała, także sobie podaruję :) Już szybciej przeczytałabym książkę, którą zrecenzowałaś w poprzedniej notce :) Hmm... W sumie jak się tak dobrze zastanowić, to mam chyba ją gdzieś wśród moich zbiorów.
OdpowiedzUsuńKraśko jest świetnym ziomeczkiem : )
OdpowiedzUsuńJa muszę spróbować książek tego autora, a Twoja recenzja wspaniała. :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj być może przypadną Ci do gustu. Co do recenzji może nie jest jakaś wybitna , ale dzięki za miłe słowa.
UsuńTak, to swietna ksiazka. Bylem we Francji i gdyby nie ten przewodnik to chyba bym nie przezyl. Zdecydowanie polecam, tym bardziej ze znam inne ksiazki Pana Kraski i sa super.
UsuńTaki reporter może czasem prowadzić ciekawe życie, prawda? Ale ja jestem domatorką, więc wolę nie ruszać się z miejsca, jeśli nie muszę. Jedynie podróże literackie wchodzą w grę. ;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię pana Piotra.
OdpowiedzUsuńLubię sposób w jaki się wypowiada.
Raczej nie czytam tego gatunku.
Pozdrawiam
J.
Nie przepadam za reportażami, więc nie sięgnę
OdpowiedzUsuńNie lubię reportaży w wykonaniu pana Kraśko, więc tym razem odpuszczę sobie bez żalu.
OdpowiedzUsuńJa tak samo jak koleżanka wyżej nie lubię, przeczytałam jendą o USA,z tej samej serii co Ty Francję i okropnie żałuję, strata czasu i pieniędzy.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka nie przypadła Ci do gustu! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie zdecydowałam się na lekturę książek Piotra. Może tez powinnam wyrobić sobie opinie :)
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja. Reportaż, mam wrażenie, bywa trochę pomijany, a to wspaniały sposób na dobrą książkę.
OdpowiedzUsuńNie jesteśmy jego fanami, a za Francją jakoś specjalnie też nie przepadamy
OdpowiedzUsuń