W pierwszej odsłonie projektu edukacyjnego gościem na moim blogu jest Iwona Binaś- nauczycielka języka polskiego w szkole podstawowej oraz egzaminator. Prowadzi bloga Kobiece treści
oraz stronę KorektTekst
Przygotowała dla Was bardzo ciekawy i inspirujący tekst o lekturach szkolnych w, którym poruszyła wiele istotnych kwestii. Nauczyciele, uczniowie, studenci, rodzice i wszyscy pasjonaci edukacji zapraszam do lektury. Po przeczytaniu podzielcie się wrażeniami i własnymi przemyśleniami. Liczę na Waszą aktywność.
Jak zabić w uczniu pasję czytania- i jak staram się tego nie zrobić w trzech krokach
Wrzesień. Pierwszaki stają parami przed kolejnymi salami w szkole. Pani oprowadza je po budynku i opowiada, do czego przeznaczone są poszczególne pomieszczenia. Jednym z nich jest biblioteka.
- Tutaj wypożycza się książki. Będziecie mogli to robić, kiedy rozpoczniecie naukę w (drugiej, trzeciej, czwartej ...) klasie. Dzieciaki zadzierają głowy wpatrując się w napis na drzwiach. Śledzą wzrokiem ucznia, który wychodzi z książkami w rękach. Kolorowe okładki obiecują przygodę. Biblioteka- magiczna kraina słowa. Większość pierwszoklasistów marzy o tym, by w niej bywać.Większość szóstoklasistów bywa w niej wtedy, kiedy musi wypożyczyć lekturę. Lektury- książki, które uczeń musi przeczytać.
Przymus czytania- pierwszy krok do zabicia czytelniczej pasji
Czytanie książek powinno być radością : przyjemnością wynikającą z delektowania się słowem: satysfakcją z przeżywania "dodatkowego" życia , z czerpania doświadczeń bohaterów, z którymi się utożsamiamy. Czytanie powinno być podróżą w wielowymiarowe światy. Przymus czytania sprawia, że drzwi do tych światów stają się wyjątkowo ciężkie - nie każde dziecko chce się z nimi mocować. Trzeba zatem sprawić, aby świat ukazujący się przez ledwo uchylone wrota był na tyle ciekawy, żeby młody czytelnik pokonał ich opór. Żeby pchnął je zaintrygowany lub prześlizgnął się przez lekko otwartą szczelinę. Trzeba tak dobrać lektury, żeby pochłaniały, bawiły, żeby budziły chęć czytania.
To wyzwanie dla polonistów w każdej szkole. Ogranicza nas podstawa programowa- mamy wyznaczoną liczbę lektur do zrealizowania w czasie roku szkolnego (w szkole podstawowej po cztery pozycje w klasach 4- 6) i określoną liczbę godzin lekcyjnych na ich omówienie. Poprzednia podstawa programowa pozwalała wprowadzać lektury indywidualnie dobierane przez każdego nauczyciela. Mogliśmy kierować się upodobaniami czytelniczymi naszych uczniów (którzy sami często podpowiadali nam co chcieliby omówić na lekcjach), nowościami wydawniczymi, opiniami czytelników oraz własnymi doświadczeniami. Obecna podstawa (wprowadzona w klasach czwartych we wrześniu 2012r.) zawęża nasz wybór do przygotowanego zestawu utworów literackich.
Książki dopuszczane przez program nauczania są różne- można wybrać spośród nich takie, które spełniają wiele warunków dydaktycznych. Wyzwaniem jest znalezienie pozycji gwarantującej realizację wymagań programowych i jednocześnie rozbudzenie ciekawości światem literatury, rozpalenie pasji czytania u młodego odbiorcy.
Łatwo podczas dokonywania wyboru książki wpaść w pułapkę różnić w odbiorze świata. Oceniamy treść książki przez pryzmat naszych doświadczeń i upodobań. Mnie się podobało, koleżance też. A dzieci czy one tak samo zobaczą świat przedstawiony w powieści ?
"Władcę Lewaru" Doroty Terakowskiej wprowadziłyśmy cztery lata temu jako lekturę w klasie czwartej. Dla nas - fabuła przewidywalna, język prosty, wartości zarysowane grubą, nachalną kreską. Po roku omawiania zastanawiałyśmy się czy tę lekturę zostawić. Przywoływałyśmy wrażenia dzieci. Czytały z ochotą. Z zaangażowaniem pracowały nad ćwiczeniami związanymi z powieścią. Podobało im się. Nie przeszkadzało im w odbiorze to, co nas nauczycieli - raziło.
Z tego samego powodu ograniczamy wprowadzanie dzieł klasyki literatury jako pozycji obowiązkowych. Dla nas- dorosłych to książki dzieciństwa i młodości, często czytane po wielokroć. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że " W pustyni i w puszczy" H. Sienkiewicza, powieści Alfreda Szklarskiego czy " W 80 dni dookoła świata" J.Verne'a przedstawiają świat odległy od doświadczeń i marzeń współczesnych dzieci. Język jakim napisano te książki, bardzo odbiega od powszechnego dzisiaj, medialnego sposobu przekazywania treści. Uczniowie czują się przytłoczeni narracją, a fabuła nie zawsze ich porywa.
Wybierając lektury do omawiania zastanawiamy się przede wszystkim czy lektura będzie interesująca dla dzieci : czy przeczytają ją z przyjemnością. Często udaje nam się trafić w upodobania uczniów i z satysfakcją słuchamy podczas lekcji, jakie wrażenie pozostawiła po sobie lektura. A potem przychodzi czas na jej opracowanie - i czar pryska.
Opracowywanie lektury - drugi krok do zabicia pasji czytania.
Udało się! - lektura była czytana z zainteresowaniem (przynajmniej przez większość dzieci). Uczniowie z entuzjazmem opowiadają o swoich wrażeniach. Pytają o inne książki tego typu. Już czują, że ich świat stał się bogatszy, ciekawszy. Książka staje się przyjacielem, który odkrywa przed dziećmi drzwi do swojego świata : przyjacielem, który dzieli się z nimi swoimi przeżyciami, zabiera je w miejsca, w których sam przebywa. To bardzo prywatne wręcz intymne doznania. Zwykle po przeczytaniu książki zostają w czytelniku, dojrzewają, zmieniają coś w nim samym lub też spokojnie odchodzą.
Tymczasem po przeczytaniu lektury doświadczenia związane z jej przeżywaniem zaczynamy rozkładać na części pierwsze : analizować je, poddawać polonistycznej obróbce : " nazwij elementy świata przedstawionego", " nazwij cechy bohatera " , "napisz charakterystykę", " stwórz opis przeżyć wewnętrznych", " opisz pokój w którym ...", "opisz wydarzenia". Wykorzystujemy fabułę powieści do doskonalenia umiejętności tworzenia notatek. W zdaniach doszukujemy się środków językowych, które mają służyć określonym celom.
Przeczytaną książkę nosi się w sobie. Lekturę dziecko " przerabia" potykając się o różne trudności (nie do uniknięcia w procesie nabywania wiedzy i umiejętności). Cenne wrażenia obcowania z nowym światem zastąpione zostają wysiłkiem i poczuciem obowiązku do spełnienia. Jeśli w domu rodzinnym nie dba się o czerpanie przyjemności z czytania, wrażenie to pozostanie jako jedyne związane z książkami. Trudno będzie młodemu człowiekowi uwierzyć w słowa Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła Wisławy Szymborskiej.
W natłoku programowych wymagań trzeba zatem znaleźć sposób, aby obcowanie z lekturą pozwoliło dziecku utrwalić niezwykłość czasu spędzonego z książką. Swobodne interpretacje tekstu wykorzystujące naturalną potrzebę twórczości pozwalają ponownie przeżyć to, co dla młodego odbiorcy było najważniejsze w przeczytanej powieści ("Narysuj", " Napisz list do... o ..." " Napisz wiersz dla"). Dobrze sprawdzają się tutaj kalambury, za pomocą których uczniowie przedstawiają najważniejsze dla siebie elementy powieści. (wydarzenia, postaci itp.). Dla nauczyciela jest to również cenna informacja o stopniu poznania lektury. Wykorzystanie dramy pozwoli natomiast dzieciom ponownie zagłębić się w świat bohaterów, zrozumieć ich postępowanie, przeżyć ich doświadczenia. Często stosuję takie właśnie formy pracy nad tekstem, zostają one jednak zdominowane przez ćwiczenia ukierunkowane na kształtowanie umiejętności polonistycznych.
Sprawdziany ze znajomości treści książek- trzeci krok do zabicia pasji czytania
Przeglądając propozycje opracowywania lektur zastanawiam się, dlaczego tak niechętnie odnoszę się do sprawdzianów z treści lektury. Stanowią one niemal " żelazny" punkt każdego modelu pracy z tekstem książki. Może dlatego, że - aby zbadać czy uczeń naprawdę przeczytał książkę, a nie jej streszczenie trzeba dopytywać o szczegóły. A przecież sama ich nie pamiętam jeśli nie przeczytałam książki ponownie tuż przed jej omówieniem. Nie pamiętają też ich dzieci, które (np z ciekawości) sięgnęły po lekturę znacznie wcześniej niż ich koledzy. Czy niższa ocena ze znajomości treści zmotywuje je do czytania następnej książki z przyjemnością ?
Jakie znaczenie dla przeżywania świata bohaterów ma kolor ich butów, czy to, co jedli na śniadanie określonego dnia ? (Tak wiem - czasem to kluczowe informacje w rozwoju akcji, ale wtedy nie są już "szczegółami").
W ilu dzieciach przymus szczegółowego zapamiętania treści wzbudzi poczucie, że książki warto czytać ? Czy nie lepiej spełni to zadanie ciekawa lekcja przedstawiająca wybrane zagadnienia lektury ?
Konsekwencje wynikające z nieznajomości tekstu dziecko i tak poniesie- formy wypowiedzi pisemnej i ćwiczenia oparte są przecież na treści lektury, im mniejsza jej znajomość , tym uboższa praca i tym niższa wystawiona za nią ocena.
Może dzięki takiemu podejściu uczniowie przyznają się : "Przeczytałem tylko dwa pierwsze rozdziały", " Jestem dopiero w połowie", " Proszę Pani zaczęłam, ale strasznie mnie nudzi : nie potrafię tego szybko czytać..."(to zwykle przy " Przypadkach Robinsona Kruzoe"- najczęściej wtedy wspólnie z klasą przekonujemy, że od pewnego momentu akcja się " rozkręca" i zachęcamy do przebrnięcia przez mało interesujące fragmenty fabuły). Pytam , dlaczego nie przeczytały całości. Najczęściej powód jest banalny - zapomniały wcześniej wypożyczyć książkę, musiały się przygotować do sprawdzianów, testów. Motywuję do przeczytania : dopytuję na następnej lekcji jak sobie radzą z poznawaniem powieści. Często pod koniec cyklu lekcji z lekturą dzieciaki tryumfalnie obwieszczają " Przeczytałem ! Dla mnie ich satysfakcja jest ważniejsza niż fakt, że nie przygotowały się w wyznaczonym terminie do pracy na lekcji. Czy niska ocena za znajomość lektury (treści sprawdza się zazwyczaj na początku pracy z tekstem) zmotywowałaby uczniów do czytania książek?
Drogowskaz do pasjonującego świata książek
Co zrobić, żeby "wilk był syty i owca cała"? Jak wprowadzać lektury, żeby rozbudzały ciekawość czytelniczą, były przyjemnością i żeby jednocześnie służyły zdobywaniu wiedzy i doskonaleniu umiejętności polonistycznych ?
Może rozwiązaniem byłoby obowiązkowe podporządkowanie programowi nauczania omawianie dwóch pozycji pozostawienie dwóch pozostałych lektur do wyboru nauczycielom i dzieciom. Pracę z nimi można, by ukierunkować głównie na wspólne z uczniami ich przeżywanie : na zabawę o jakiej pisała poetka. Nie ma znaczenia ile czasu, by się na to przeznaczyło- może wystarczyłyby tylko dwie lekcje. Ma znaczenie, jakie wrażenia związane z czytaniem książek te zajęcia pozostawiłyby w dzieciach. Może dzięki nim młodzi odbiorcy literatury przekonaliby się o słuszności słów Umberto Eco Kto czyta książki , żyje podwójnie.
Iwona Binaś.
Bardzo dziękuję Iwonie za podzielenie się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami. Natomiast Wam zdradzam, że nie jest to jej ostatni tekst napisany w ramach tego projektu. Mój gość spisał się znakomicie. Teraz kolej na moich czytelników. Oceniajcie, komentujcie, do dzieła kochani. Anne 18.
Jak zabić w uczniu pasję czytania- i jak staram się tego nie zrobić w trzech krokach
Wrzesień. Pierwszaki stają parami przed kolejnymi salami w szkole. Pani oprowadza je po budynku i opowiada, do czego przeznaczone są poszczególne pomieszczenia. Jednym z nich jest biblioteka.
- Tutaj wypożycza się książki. Będziecie mogli to robić, kiedy rozpoczniecie naukę w (drugiej, trzeciej, czwartej ...) klasie. Dzieciaki zadzierają głowy wpatrując się w napis na drzwiach. Śledzą wzrokiem ucznia, który wychodzi z książkami w rękach. Kolorowe okładki obiecują przygodę. Biblioteka- magiczna kraina słowa. Większość pierwszoklasistów marzy o tym, by w niej bywać.Większość szóstoklasistów bywa w niej wtedy, kiedy musi wypożyczyć lekturę. Lektury- książki, które uczeń musi przeczytać.
Przymus czytania- pierwszy krok do zabicia czytelniczej pasji
Czytanie książek powinno być radością : przyjemnością wynikającą z delektowania się słowem: satysfakcją z przeżywania "dodatkowego" życia , z czerpania doświadczeń bohaterów, z którymi się utożsamiamy. Czytanie powinno być podróżą w wielowymiarowe światy. Przymus czytania sprawia, że drzwi do tych światów stają się wyjątkowo ciężkie - nie każde dziecko chce się z nimi mocować. Trzeba zatem sprawić, aby świat ukazujący się przez ledwo uchylone wrota był na tyle ciekawy, żeby młody czytelnik pokonał ich opór. Żeby pchnął je zaintrygowany lub prześlizgnął się przez lekko otwartą szczelinę. Trzeba tak dobrać lektury, żeby pochłaniały, bawiły, żeby budziły chęć czytania.
To wyzwanie dla polonistów w każdej szkole. Ogranicza nas podstawa programowa- mamy wyznaczoną liczbę lektur do zrealizowania w czasie roku szkolnego (w szkole podstawowej po cztery pozycje w klasach 4- 6) i określoną liczbę godzin lekcyjnych na ich omówienie. Poprzednia podstawa programowa pozwalała wprowadzać lektury indywidualnie dobierane przez każdego nauczyciela. Mogliśmy kierować się upodobaniami czytelniczymi naszych uczniów (którzy sami często podpowiadali nam co chcieliby omówić na lekcjach), nowościami wydawniczymi, opiniami czytelników oraz własnymi doświadczeniami. Obecna podstawa (wprowadzona w klasach czwartych we wrześniu 2012r.) zawęża nasz wybór do przygotowanego zestawu utworów literackich.
Książki dopuszczane przez program nauczania są różne- można wybrać spośród nich takie, które spełniają wiele warunków dydaktycznych. Wyzwaniem jest znalezienie pozycji gwarantującej realizację wymagań programowych i jednocześnie rozbudzenie ciekawości światem literatury, rozpalenie pasji czytania u młodego odbiorcy.
Łatwo podczas dokonywania wyboru książki wpaść w pułapkę różnić w odbiorze świata. Oceniamy treść książki przez pryzmat naszych doświadczeń i upodobań. Mnie się podobało, koleżance też. A dzieci czy one tak samo zobaczą świat przedstawiony w powieści ?
"Władcę Lewaru" Doroty Terakowskiej wprowadziłyśmy cztery lata temu jako lekturę w klasie czwartej. Dla nas - fabuła przewidywalna, język prosty, wartości zarysowane grubą, nachalną kreską. Po roku omawiania zastanawiałyśmy się czy tę lekturę zostawić. Przywoływałyśmy wrażenia dzieci. Czytały z ochotą. Z zaangażowaniem pracowały nad ćwiczeniami związanymi z powieścią. Podobało im się. Nie przeszkadzało im w odbiorze to, co nas nauczycieli - raziło.
Z tego samego powodu ograniczamy wprowadzanie dzieł klasyki literatury jako pozycji obowiązkowych. Dla nas- dorosłych to książki dzieciństwa i młodości, często czytane po wielokroć. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że " W pustyni i w puszczy" H. Sienkiewicza, powieści Alfreda Szklarskiego czy " W 80 dni dookoła świata" J.Verne'a przedstawiają świat odległy od doświadczeń i marzeń współczesnych dzieci. Język jakim napisano te książki, bardzo odbiega od powszechnego dzisiaj, medialnego sposobu przekazywania treści. Uczniowie czują się przytłoczeni narracją, a fabuła nie zawsze ich porywa.
Wybierając lektury do omawiania zastanawiamy się przede wszystkim czy lektura będzie interesująca dla dzieci : czy przeczytają ją z przyjemnością. Często udaje nam się trafić w upodobania uczniów i z satysfakcją słuchamy podczas lekcji, jakie wrażenie pozostawiła po sobie lektura. A potem przychodzi czas na jej opracowanie - i czar pryska.
Opracowywanie lektury - drugi krok do zabicia pasji czytania.
Udało się! - lektura była czytana z zainteresowaniem (przynajmniej przez większość dzieci). Uczniowie z entuzjazmem opowiadają o swoich wrażeniach. Pytają o inne książki tego typu. Już czują, że ich świat stał się bogatszy, ciekawszy. Książka staje się przyjacielem, który odkrywa przed dziećmi drzwi do swojego świata : przyjacielem, który dzieli się z nimi swoimi przeżyciami, zabiera je w miejsca, w których sam przebywa. To bardzo prywatne wręcz intymne doznania. Zwykle po przeczytaniu książki zostają w czytelniku, dojrzewają, zmieniają coś w nim samym lub też spokojnie odchodzą.
Tymczasem po przeczytaniu lektury doświadczenia związane z jej przeżywaniem zaczynamy rozkładać na części pierwsze : analizować je, poddawać polonistycznej obróbce : " nazwij elementy świata przedstawionego", " nazwij cechy bohatera " , "napisz charakterystykę", " stwórz opis przeżyć wewnętrznych", " opisz pokój w którym ...", "opisz wydarzenia". Wykorzystujemy fabułę powieści do doskonalenia umiejętności tworzenia notatek. W zdaniach doszukujemy się środków językowych, które mają służyć określonym celom.
Przeczytaną książkę nosi się w sobie. Lekturę dziecko " przerabia" potykając się o różne trudności (nie do uniknięcia w procesie nabywania wiedzy i umiejętności). Cenne wrażenia obcowania z nowym światem zastąpione zostają wysiłkiem i poczuciem obowiązku do spełnienia. Jeśli w domu rodzinnym nie dba się o czerpanie przyjemności z czytania, wrażenie to pozostanie jako jedyne związane z książkami. Trudno będzie młodemu człowiekowi uwierzyć w słowa Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła Wisławy Szymborskiej.
W natłoku programowych wymagań trzeba zatem znaleźć sposób, aby obcowanie z lekturą pozwoliło dziecku utrwalić niezwykłość czasu spędzonego z książką. Swobodne interpretacje tekstu wykorzystujące naturalną potrzebę twórczości pozwalają ponownie przeżyć to, co dla młodego odbiorcy było najważniejsze w przeczytanej powieści ("Narysuj", " Napisz list do... o ..." " Napisz wiersz dla"). Dobrze sprawdzają się tutaj kalambury, za pomocą których uczniowie przedstawiają najważniejsze dla siebie elementy powieści. (wydarzenia, postaci itp.). Dla nauczyciela jest to również cenna informacja o stopniu poznania lektury. Wykorzystanie dramy pozwoli natomiast dzieciom ponownie zagłębić się w świat bohaterów, zrozumieć ich postępowanie, przeżyć ich doświadczenia. Często stosuję takie właśnie formy pracy nad tekstem, zostają one jednak zdominowane przez ćwiczenia ukierunkowane na kształtowanie umiejętności polonistycznych.
Sprawdziany ze znajomości treści książek- trzeci krok do zabicia pasji czytania
Przeglądając propozycje opracowywania lektur zastanawiam się, dlaczego tak niechętnie odnoszę się do sprawdzianów z treści lektury. Stanowią one niemal " żelazny" punkt każdego modelu pracy z tekstem książki. Może dlatego, że - aby zbadać czy uczeń naprawdę przeczytał książkę, a nie jej streszczenie trzeba dopytywać o szczegóły. A przecież sama ich nie pamiętam jeśli nie przeczytałam książki ponownie tuż przed jej omówieniem. Nie pamiętają też ich dzieci, które (np z ciekawości) sięgnęły po lekturę znacznie wcześniej niż ich koledzy. Czy niższa ocena ze znajomości treści zmotywuje je do czytania następnej książki z przyjemnością ?
Jakie znaczenie dla przeżywania świata bohaterów ma kolor ich butów, czy to, co jedli na śniadanie określonego dnia ? (Tak wiem - czasem to kluczowe informacje w rozwoju akcji, ale wtedy nie są już "szczegółami").
W ilu dzieciach przymus szczegółowego zapamiętania treści wzbudzi poczucie, że książki warto czytać ? Czy nie lepiej spełni to zadanie ciekawa lekcja przedstawiająca wybrane zagadnienia lektury ?
Konsekwencje wynikające z nieznajomości tekstu dziecko i tak poniesie- formy wypowiedzi pisemnej i ćwiczenia oparte są przecież na treści lektury, im mniejsza jej znajomość , tym uboższa praca i tym niższa wystawiona za nią ocena.
Może dzięki takiemu podejściu uczniowie przyznają się : "Przeczytałem tylko dwa pierwsze rozdziały", " Jestem dopiero w połowie", " Proszę Pani zaczęłam, ale strasznie mnie nudzi : nie potrafię tego szybko czytać..."(to zwykle przy " Przypadkach Robinsona Kruzoe"- najczęściej wtedy wspólnie z klasą przekonujemy, że od pewnego momentu akcja się " rozkręca" i zachęcamy do przebrnięcia przez mało interesujące fragmenty fabuły). Pytam , dlaczego nie przeczytały całości. Najczęściej powód jest banalny - zapomniały wcześniej wypożyczyć książkę, musiały się przygotować do sprawdzianów, testów. Motywuję do przeczytania : dopytuję na następnej lekcji jak sobie radzą z poznawaniem powieści. Często pod koniec cyklu lekcji z lekturą dzieciaki tryumfalnie obwieszczają " Przeczytałem ! Dla mnie ich satysfakcja jest ważniejsza niż fakt, że nie przygotowały się w wyznaczonym terminie do pracy na lekcji. Czy niska ocena za znajomość lektury (treści sprawdza się zazwyczaj na początku pracy z tekstem) zmotywowałaby uczniów do czytania książek?
Drogowskaz do pasjonującego świata książek
Co zrobić, żeby "wilk był syty i owca cała"? Jak wprowadzać lektury, żeby rozbudzały ciekawość czytelniczą, były przyjemnością i żeby jednocześnie służyły zdobywaniu wiedzy i doskonaleniu umiejętności polonistycznych ?
Może rozwiązaniem byłoby obowiązkowe podporządkowanie programowi nauczania omawianie dwóch pozycji pozostawienie dwóch pozostałych lektur do wyboru nauczycielom i dzieciom. Pracę z nimi można, by ukierunkować głównie na wspólne z uczniami ich przeżywanie : na zabawę o jakiej pisała poetka. Nie ma znaczenia ile czasu, by się na to przeznaczyło- może wystarczyłyby tylko dwie lekcje. Ma znaczenie, jakie wrażenia związane z czytaniem książek te zajęcia pozostawiłyby w dzieciach. Może dzięki nim młodzi odbiorcy literatury przekonaliby się o słuszności słów Umberto Eco Kto czyta książki , żyje podwójnie.
Iwona Binaś.
Bardzo dziękuję Iwonie za podzielenie się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami. Natomiast Wam zdradzam, że nie jest to jej ostatni tekst napisany w ramach tego projektu. Mój gość spisał się znakomicie. Teraz kolej na moich czytelników. Oceniajcie, komentujcie, do dzieła kochani. Anne 18.
Bardzo interesujący wywiad.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nie ma nic gorszego niż przymuszać dzieci do czytania. Sama pamiętam z jaką wielką niechęcią podchodziłam do wszelkich lektur szkolnych. To była dla mnie męczarnia. Teraz na szczęście mogę wybierać to co chcę czytać, a nie to co powinnam.
To nie wywiad tylko artykuł.Chyba, że chciałaś użyć słowa wywód i się pomyliłaś.
Usuń