Źródło: Google Grafika.
Na początek ...
Angielski- język ,którego uczyłam się od drugiej klasy szkoły podstawowej aż do końca pierwszego roku studiów więc w sumie jest to dwanaście lat. Nigdy nie miałam z nim jakiś większych problemów,choć za gramatyką nie przepadałam. Teraz uczę się go na własną rękę łącząc przyjemne z pożytecznym tj. czytając magazyny językowe, słuchając muzyki , od czasu do czasu oglądając filmy i seriale po angielsku lub włączając sobie wersję z napisami, która pozwala odsłuchać się z językiem, a także korzystając z fiszek Do egzaminów certyfikowanych takich jak CAE lub FCE póki co nie zamierzam podchodzić, ale kto wie może kiedyś? W każdym razie ten język jest moim priorytetem i chciałabym go znać na poziomie zaawansowanym(C1-C2 według klasyfikacji Rady Europy). Ambitny cel wiem, ale w dzisiejszych czasach ten język obcy to podstawa Podczas samodzielnej nauki skupiam się głównie na słownictwie, ale w planach mam też solidną powtórkę gramatyki.

Francuski- miałam z nim do czynienia przez trzy lata w szkole średniej. Choć był dla mnie zupełną nowością od początku go polubiłam . Wydawał mi się bardzo melodyjny i taki dostojny, prestiżowy. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć czy jest łatwy czy trudny do nauki . Chyba trzeba samemu spróbować go zgłębić ,aby przekonać się jaka jest odpowiedź. Ja znam go na poziomie podstawowym zarówno jeśli chodzi o słownictwo jak i gramatykę choć słówek pamiętam trochę więcej. Obiecałam sobie, że wrócę do jego nauki, ponieważ mam w sobie jeszcze dużo chęci i motywacji. Na dziś są to jednak plany raczej dalekosiężne, chyba, że nagle doba zamiast dwudziestu czterech będzie mieć czterdzieści osiem godzin ;) .
Włoski - wchodzimy w sferę językowych marzeń. Fajnie byłoby być poliglotką i biegle posługiwać się czterema wyżej wymienionymi językami, pojechać na wakacje do Rzymu , Mediolanu czy Wenecji i swobodnie rozmawiać z Włochem To byłoby coś prawda? w ogóle porozumienie się z obcokrajowcem w jego ojczystym języku zawsze jest czymś miłym czym co sprawia, że odrobinę wyżej Cię oceniają itp. Jednak tak jak mówię, a raczej piszę są to jakieś tam moje marzenia, ambicje i plany na bliżej nieokreśloną przyszłość. Doskonale wiem, że nauka kilku języków na raz jest może nie niemożliwa, ale bardzo trudna.
Jeśli chodzi o pozostałe języki obce to tak : przez dwa lata w liceum miałam do czynienia z łaciną . Ciekawe doświadczenie, zawsze to coś nowego i rzadko spotykanego, ale nie zamierzam do niej wracać. Do mowy Azjatów tj. japoński chiński i koreański jakoś mnie nie ciągnie. Niemiecki i rosyjski jak dla mnie brzmią krótko mówiąc brzydko ( bez urazy dla fanów tych języków). Skandynawia czyli fiński, duński szwedzki i norweski wydają mi się być po prostu mało praktyczne, podobnie zresztą jak ukraiński , czeski czy słowacki .Jeśli kiedykolwiek miałabym uczyć się jeszcze jakiegoś języka (oprócz czterech wymienionych) wybrałabym portugalski, ponieważ jest chyba podobny do hiszpańskiego , wiec może byłoby mi łatwiej.PS: Pierwsze trzy flagi pochodzą z bloga Klaudyny :
Jej wpis o tym samym tytule był dla mnie inspiracją do stworzenia dzisiejszej notki. Resztę zdjęć znalazłam na Google Grafika. Tak więc komentujcie i dzielcie się swoją opinią. Liczę, że zrodzi się ciekawa dyskusja.
Chciałabym biegle mówić po angielsku i hiszpańsku, ale przede mną długa droga. Gdybym miała pomarzyć o nauce innych języków to wybrałabym rosyjski i włoski.
OdpowiedzUsuńNie jestem poliglotką i chyba nią nie zostanę :) angielski i niemiecki mi w zupełności wystarczą.
OdpowiedzUsuńChyba każdy zaczynał naukę hiszpańskiego od Zbuntowanego Anioła!
OdpowiedzUsuńU mnie zdecydowanie to zależy... Angielskim jestem już przesycona i nie lubię się go uczyć, za to bardzo lubię francuski i uwaga! słowacki, którego miałam okazję liznąć na studiach ;)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem zeby nauczyc sie jezyka najlepiej wyjechac i nauczyc sie go na miejscu. To jest chyba najszybsza metoda :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
http://lovelifemakeuphealth.blogspot.co.uk