sobota, 20 kwietnia 2013

[Dyskusja] Ekranizacje książek.

Każdy mól książkowy po przeczytaniu jakieś powieści  czasem  mimowolnie zastanawia się jak wyglądałaby ta opowieść w wersji filmowej  , kto mógłby zagrać  główną postać itd. Twórcy filmowi  wychodzą więc na przeciw oczekiwaniom czytelników i coraz częściej przenoszą historię opowiedzianą w książce na szklany ekran. W ostatnim  czasie jest chyba jakaś moda " na ekranizacje. Do kin trafia mnóstwo produkcji powstałych właśnie na podstawie dzieła literackiego. Swoich filmowych odpowiedników doczekały się książki zaliczane do klasyki literatury, ale też powieści obyczajowe, przygodowe romanse czy fantastyka. Niektóre filmy są lepsze drugie gorsze to naturalne, ale moim zdaniem niektórych powieści nie powinno się przenosić na ekran , ponieważ tracą one swój naturalny urok. Ciężko mi wskazać jakiś konkretny tytuł  jednak mimo wszystko coś w tym jest.  Niekiedy mamy do czynienia z sytuacją odwrotną - film przebija książkę. Trzeba pamiętać , że  powieść zawsze jest tylko podstawą do napisania takiego czy innego scenariusza. Adaptacja filmowa to nie odtworzenie ani streszczenie utworu . Reżyser też ma swoją wizję, pomysły , które chce wykorzystać . Nigdy żaden film nie będzie taki jak jego papierowy pierwowzór.

Najbardziej we wszelkich ekranizacjach  denerwuje mnie fakt , że twórcy filmowi  zmieniają zakończenie powieści lub pomijają ważne sceny. Oczywiście rozumiem , że nie da  się w trakcie filmu, który trwa przeważnie od 90- 140 minut( choć zdarzają się dłuższe) pokazać wszystkiego. Mimo to powinno się pamiętać , że osoby , które  płacą za bilet  chcą zobaczyć kluczowe momenty utworu i spodziewają się zakończenia , które wcześniej przeczytali. Wiem też, że autorzy danej pozycji literackiej mają  niewielki  wpływ na dobór obsady czy kształt scenariusza , ale dziwi mnie iż zgadzają się na tak znaczne zmiany w fabule. Skoro o aktorach mowa to muszę przyznać , że w większości przypadków są oni  dobrze dobrani i wykonują swoją pracę tak jak powinni. Jednak zdarzają się wyjątki , kiedy aktorka kompletnie nie pasuje do roli , którą jej powierzono  i potem widać to podczas oglądania. Przykład  ? Sarah Michelle Gellar, która  zagrała  Weronikę  tytułową  bohaterkę powieści Paulo Coelho wypadła  w filmie dość blado. Zaznaczam , że jest to moje subiektywne zdanie.

 Dość narzekania  czas poszukać pozytywów. Pierwszy jest taki , że czytelnik wybierając się do kina może jeszcze raz " przeżyć" czytaną wcześniej historię. Dostaje szansę aby ponownie  wkroczyć do wykreowanego przez autora świata i " spotkać się" z ulubionymi bohaterami. Znów patrzy na tę  opowieść  wzrusza się , kibicuje postaciom ocenia je pozytywnie  lub  negatywnie. Druga sprawa to pewien powiew świeżości. Wszystkie osoby , które pracują przy realizacji danego filmu dodają do niego coś od siebie. Największy udział mają aktorzy ale swoje robią też scenarzysta , reżyser i cała grupa ludzi , których nie widać na ekranie Oni wszyscy patrzą na tę historię trochę inaczej niż autor dokładają kawałeczek własnej interpretacji. Pokazują  na swój własny sposób to co pisarz przedstawił w książce. Nikt nie stara się na siłę przebić oryginału bo jest on jeden i niepowtarzalny. Ludzie oglądający ekranizację widzą nie tylko  wcześniej czytaną opowieść , ale też sposób w jaki aktorzy wyrażają emocje ich charyzmę oraz możliwości. Patrzą czy  obsada jest  odpowiednio dobrana i jak wywiązuje się ze swojego zadania.   Widzowie  oceniają również kostiumy aktorów ich charakteryzację, scenografię  i to czy  nie zmieniono kolejności wydarzeń.   Gdy oglądamy ekranizację jakiegoś horroru czy powieści fantastycznej ważne są dla nas także efekty specjalne, które niejako dopełniają całość. Niezwykle istotna jest również muzyka. Melodie, które słyszymy w tle muszą współgrać z tym jaką scenę aktualnie widać na ekranie. Utwory , które pojawiają się w filmach niejednokrotnie zostają nagrane specjalnie na tę "okazję" . Muszą więc być na tyle dobre i dopracowane aby widz po skończonym seansie nadal je nucił i pamiętał. Większość piosenek filmowych  właśnie taka jest ma charakterystyczną melodię mało skomplikowany tekst i to coś co trudno nazwać a co przykuwa uwagę słuchacza.  Dlatego utwory te pozostają w pamięci  oglądających nawet wtedy gdy film już nie jest wyświetlany w kinie.  Przy ekranizacji książek ważne jest również to aby mówiąc kolokwialnie nie przekombinować . Każda " część" ekranizacji powinna  być dopieszczona , ale zbyt duża ilość tak zwanych fajerwerków też nie jest niczym dobrym. Przerost formy nad treścią to jedna z największych wad adaptacji filmowych.  Gdy się chce pokazać  zbyt wiele   można zapłacić za to wysoką cenę- czyli zostać dość mocno skrytykowanym przez osoby, które zdecydowały się daną produkcję obejrzeć .

Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak ekranizacja idealna , ponieważ każdemu podoba się coś innego. Nawet przy tworzeniu rankingów najlepszych filmów powstałych na podstawie książek jeden jako kryterium przyjmuje grę aktorską a drugi skupia się na tym w jakim stopniu film jest podobny do czytanej przez niego powieści itd.  Zanim  oddam Wam głos i będę czytać jaki  jest Wasz stosunek do ekranizacji i czy choć w małym stopniu  zgadzacie się z tym co napisałam  powyżej dodam jeszcze tylko jedno zdanie. Lepiej przed obejrzeniem filmu przeczytać powieść a nie odwrotnie. Wtedy będziecie mieli  jakiś punkt odniesienia , ale też okazję do ciekawych dyskusji. Zawsze po obejrzeniu adaptacji przez jakiś czas  wszyscy zastanawiają się co jest  lepsze  książka w wersji papierowej czy jej kinowy odpowiednik. 
Miało być jedno a wyszło jeszcze kilka zdań no cóż trudno.

 To był mój głos w dyskusji na temat ekranizacji a teraz czekam abyście i Wy moi drodzy czytelnicy wyrazili   swoje  zdanie. Ja  obiecuję , że  postaram się odpowiedzieć na Wasze komentarze i ewentualne pytania. Temat według mnie  przyjemny.  tak więc liczę na interesującą  wymianę poglądów.  Zaczynamy !!!
 

9 komentarzy:

  1. Nie cierpię kiedy scenarzyści zmieniają zakończenie...Klasycznym przykładem zepsucia filmowego zakończenia jest dla mnie "Bez mojej zgody" na podstawie powieści Jodi Picoult.
    Wolę najpierw przeczytać książę, ale niestety co raz częściej zdarza mi się wcześniej obejrzeć film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był pierwszy film o, którym pomyślałam pisząc na ten temat.

      Usuń
  2. Ekranizacja "Weroniki..." w ogóle była do kitu. ;)

    Zdecydowanie lepiej jest przeczytać książkę przed seansem. A dzisiaj zastanawiałam się nad tym, czy lepiej, gdy ekranizacja jest wierna pierwowzorowi czy nie i doszłam do wniosku, że w przypadku ukochanych książek, wolę gdy jest wierna. A gdy książka nie należy do moich ulubionych, to czasami cieszą mnie niektóre zmiany, bo wprowadzają element zaskoczenia do fabuły, którą już znam.

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda, że ciężko trafić w idealną ekranizację. Ja jednak znalazłam parę, chociażby ,,Zielona mila'' , czy ,,Cmętaż zwierząt'', ale to tylko sporadyczne wyjątki. Też mnie denerwuje fakt, że często twórcy filmowi zmieniają jakieś sceny lub dodają coś od siebie, co nie było w powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz jeśli nie przesadzają z tym to jest ok . Gorzej gdy np połowa scen jest takich, których nie było w książce.

      Usuń
  4. Lubię ekranizacje z powodu, który wymieniłaś- spotkanie z bardziej "żywymi" bohaterami ;) cóż, kiedy pomyśleć o tych ekranizacjach do kitu, to nasuwa mi się skojarzenie z kolejnymi częściami "Zmierzchu"... cóż, cudów tam nie było, a książki przecież były o wiele ciekawsze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ekranizacje lubię, ale tylko te wierne książkowym odpowiednikom:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze staram się najpierw czytać książkę, później oglądać film stworzony na jej podstawie. Przyznaję, że zwykle to co na ekranie niestety nie dorównuje słowu pisanemu. Ma swoje zalety, to prawda, ale najczęścien budzi rozczarowanie. Jednym z wyjątków (o czym zresztą wspomniała już cyrysia) jest dla mnie "Zielona mila" - w tym przypadku i książka i film podobały mi się równie mocno.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oglądanie filmu przed książką bywa moim zdaniem ze szkodą dla książki, gdyż niejednokrotnie adaptacje bywają bardzo dowolne, a ponieważ ukierunkowane są na happy end, pod widza, więc bywa, że książkę odbiera się pod kątem filmu, gdy powinno byc odwrotnie.
    Przykładem tego jest choćby Malowany welon, który dobrze, że wpierw czytałam nim obejrzałam film.)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku. Witaj na blogu Książki Warte Przeczytania. Dziękuję, że tu zajrzałeś i przeczytałeś to, co dla Ciebie napisałam. Jeśli masz ochotę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Anne 18.