Witajcie w czwartek. W jednym z lutowych postów wspomniałam o tym, że po pokonaniu kryzysu twórczego, do pisania należy wracać powoli. Teraz wcielam swoje słowa w życie. Ostatnio pojawiło się tutaj kilka różnych tematycznie notek. Była recenzja książkowa, kącik blogowy, tekst o pewnym teleturnieju i kolejna odsłona Pogaduszek u Anne 18. Dzisiaj przyszła pora na dwudziestą dziewiątą w historii bloga dyskusję. Postaram się namówić Was do odpowiedzi na dwa pytania: Jak często dodajecie wpisy na swoje blogi oraz Jaka liczba postów tygodniowo bądź miesięcznie jest tą, która najbardziej odpowiada Waszym czytelnikom ? Zanim jednak będziecie mogli wyrazić swoje zdanie najpierw kilka słów ode mnie. Zapraszam do czytania.
Z
Z
źródło
Stali bywalcy mojego książkowego bloga wiedzą, że staram się pisać dwa, trzy posty tygodniowo, ale nie zawsze mi to wychodzi. Bywają okresy, kiedy przez siedem czy nawet czternaście dni nie pojawia się nic nowego. Dlaczego tak jest ? Po pierwsze dlatego, że jeśli już pokazuję swój tekst innym to chcę, aby każdy jego wers był przemyślany i dopracowany, bo zdaję sobie sprawę, że za każdym razem jestem oceniana przez potencjalnego czytelnika. Jeśli ktoś zawita w moje blogowe progi po raz pierwszy patrzy nie tylko na wizualną ( nad nią wciąż pracuje), ale i merytoryczną stronę bloga. Przed publikacją czytam tekst blisko dziesięć razy, modyfikuję go i dopieszczam szczegóły. Kiedy wiem, że nie mam zbyt wiele czasu na to, by się tym zająć wolę odłożyć w czasie wysłanie swojego dzieła w świat. Między innymi z tego powodu nigdy nie poruszyłam tematu dzisiejszej dyskusji w żadnej z dotychczas przeprowadzonych tutaj ankiet (przy okazji przypominam o głosowaniu w tej wiszącej obecnie). Po prostu znam swoje możliwości i wiem, że raczej nie byłabym w stanie wstawiać siedmiu czy nawet pięciu wpisów tygodniowo. Nic na siłę. Wolę napisać mniej, ale zrobić to jak najlepiej, tak by nie musieć się wstydzić, tego co Drogi Czytelniku daję od siebie Tobie i tym, którzy poświęcają temu miejscu trochę czasu.
źródło
Kiedy mogę czyli głównie w okresie wakacyjnym, czasem w weekendy tworzę tak zwane notki zapasowe. Jest to pewien sposób na " uratowanie" bloga przed tak zwaną czarną dziurą. Jednak to też wymaga sporej ilości czasu, a jak wiadomo doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny. Poza tym wychodzę z założenia, że jeśli nie mam nic ciekawego do powiedzenia nie warto zamęczać czytelnika czymś, co i tak go nie zainteresuje. Stawiam na jakość, a nie ilość. Myślę, że jeśli chodzi o częstotliwość wpisów na blogu , to nikt nie wymyślił i nie wymyśli żadnej złotej liczby ani reguły, która sprawdzi się u każdego. Wszystko zależy od możlwości blogera i tego jak on sam traktuje swój zakątek sieci. Jeśli tylko jako hobby postów może być mniej niż wtedy, gdy dąży do profesjonalizacji i chce, aby jego strona kiedyś stała się np. narzędziem pracy. Ja póki co jestem trochę pośrodku tych dwóch wariantów. Bloguję już od ponad czterech lat i chcę, aby to miejsce na pewno nie teraz ( jeszcze nie jestem na to gotowa), ale za rok, dwa stało się czymś więcej niż tylko książkowym azylem. Wierzę, że uda mi się to osiągnąć, a to podobno pierwszy krok do sukcesu.
Drugi blog, ten poświęcony muzyce traktuję bardziej hobbistycznie, trochę jak pamiętnik z ulubionymi piosenkami. Wstawiam tam coś tylko wtedy, gdy uznam, że dany utwór na to zasługuje. Podobnie jest z wywiadami czy recenzjami płyt.
Pytania wstępne postawione, stanowisko autorki przedstawione, wiec zapraszam do wymiany poglądów. Udanego dnia, Anne 18.
Stali bywalcy mojego książkowego bloga wiedzą, że staram się pisać dwa, trzy posty tygodniowo, ale nie zawsze mi to wychodzi. Bywają okresy, kiedy przez siedem czy nawet czternaście dni nie pojawia się nic nowego. Dlaczego tak jest ? Po pierwsze dlatego, że jeśli już pokazuję swój tekst innym to chcę, aby każdy jego wers był przemyślany i dopracowany, bo zdaję sobie sprawę, że za każdym razem jestem oceniana przez potencjalnego czytelnika. Jeśli ktoś zawita w moje blogowe progi po raz pierwszy patrzy nie tylko na wizualną ( nad nią wciąż pracuje), ale i merytoryczną stronę bloga. Przed publikacją czytam tekst blisko dziesięć razy, modyfikuję go i dopieszczam szczegóły. Kiedy wiem, że nie mam zbyt wiele czasu na to, by się tym zająć wolę odłożyć w czasie wysłanie swojego dzieła w świat. Między innymi z tego powodu nigdy nie poruszyłam tematu dzisiejszej dyskusji w żadnej z dotychczas przeprowadzonych tutaj ankiet (przy okazji przypominam o głosowaniu w tej wiszącej obecnie). Po prostu znam swoje możliwości i wiem, że raczej nie byłabym w stanie wstawiać siedmiu czy nawet pięciu wpisów tygodniowo. Nic na siłę. Wolę napisać mniej, ale zrobić to jak najlepiej, tak by nie musieć się wstydzić, tego co Drogi Czytelniku daję od siebie Tobie i tym, którzy poświęcają temu miejscu trochę czasu.
źródło
Kiedy mogę czyli głównie w okresie wakacyjnym, czasem w weekendy tworzę tak zwane notki zapasowe. Jest to pewien sposób na " uratowanie" bloga przed tak zwaną czarną dziurą. Jednak to też wymaga sporej ilości czasu, a jak wiadomo doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny. Poza tym wychodzę z założenia, że jeśli nie mam nic ciekawego do powiedzenia nie warto zamęczać czytelnika czymś, co i tak go nie zainteresuje. Stawiam na jakość, a nie ilość. Myślę, że jeśli chodzi o częstotliwość wpisów na blogu , to nikt nie wymyślił i nie wymyśli żadnej złotej liczby ani reguły, która sprawdzi się u każdego. Wszystko zależy od możlwości blogera i tego jak on sam traktuje swój zakątek sieci. Jeśli tylko jako hobby postów może być mniej niż wtedy, gdy dąży do profesjonalizacji i chce, aby jego strona kiedyś stała się np. narzędziem pracy. Ja póki co jestem trochę pośrodku tych dwóch wariantów. Bloguję już od ponad czterech lat i chcę, aby to miejsce na pewno nie teraz ( jeszcze nie jestem na to gotowa), ale za rok, dwa stało się czymś więcej niż tylko książkowym azylem. Wierzę, że uda mi się to osiągnąć, a to podobno pierwszy krok do sukcesu.
Drugi blog, ten poświęcony muzyce traktuję bardziej hobbistycznie, trochę jak pamiętnik z ulubionymi piosenkami. Wstawiam tam coś tylko wtedy, gdy uznam, że dany utwór na to zasługuje. Podobnie jest z wywiadami czy recenzjami płyt.
Pytania wstępne postawione, stanowisko autorki przedstawione, wiec zapraszam do wymiany poglądów. Udanego dnia, Anne 18.
Wiesz, to chyba nie ma reguły. Ja mam czasami tak, ze 2-3 notki pisze nawet dziennie, a nieraz co dziennie 1, a sporadycznie 1-2 tygodniowo. Zależy od ilości przeczytanych książek, nastroju, ilości wolnego czasu etc. Czasami lepiej mniej, a sensownie niż więcej a głupio:)
OdpowiedzUsuńA co do notek zapasowych, takowe też tworzę. Zawsze 2-3 mi w blogerze "wiszą" tak na wszelki wypadek, gdy brak czasu na inną pisaninę, albo na czytanie, albo brak weny na napisanie recenzji, co też się zdarza.
Ja też uważam, że nie ma na reguły. Jestem zdania niech będzie to jeden wpis tygodniowo ale wartościowy, aby czytelnik powrócił :) Piszę różnie 2 -3 wpisy tygodniowo, zależy ile mam czasu itp. :)
OdpowiedzUsuńJa czasami mam problem z regularnym pisaniem dlatego też jak tylko mam wolną chwilkę to tworzę kilka postów/recenzji na zapas, aby później mieć co udostępnić ;)
OdpowiedzUsuńDawniej dodawałam praktycznie co drugi dzień, teraz to zupełnie się zmieniło. Chyba nie ma żadnej reguły.
OdpowiedzUsuńPostanowiłam sobie, że blog jest dla mnie, a nie ja dla niego i jeśli post pojawi się z obsunięciem to jednak świat się nie zawali.
Teraz jednak troszkę przyspieszyłam i być może uda mi się zacząć pisać z wyprzedzeniem. Dawniej miałam uszykowane pięć postów do przodu, teraz po raz pierwszy od października aż trzy :)
Podczas blogowania recenzyjnego było mi łatwiej pisać. Choć blogowy czas dzieliłem w proporcjach 10:1 (to pierwsze to czytanie książek, to drugie to pisanie recenzji) to w ciągu tygodnia pojawiało się 1-3 teksty. Złotą zasadą, omawianą przez praktyków i teoretyków, jest 2-3 teksty tygodniowo. Jeden to często za mało, więcej niż 3 to za dużo (jeśli chodzi o bloga, bo portal min. 2-3 dziennie) - ale to zasada dla tych, którzy blogują bardziej zawodowo. U mnie akurat panuje wieczna zima. Od bardzo dawna nic nie napisałem. Z recenzowaniem było łatwiej, z tekstami tematycznymi jest o wiele trudniej :)
OdpowiedzUsuńMysle, ze wszystko zalezy od weny :) dla mnie nie ma zlotej reguly ;)
OdpowiedzUsuńW stu procentach zgodzę się z Tobą - ja także stawiam na jakość, a nie ilość, dlatego posty dodaje raz, do dwóch na tydzień. Z jednej strony podziwiam, ale i też trochę zadziwiają mnie blogerki, które dodają trzy albo cztery posty na dzień. Czytelnika łatwo zanudzić, a dodawanie tylu postów naraz może w końcu doprowadzić do tego, że osoba siedząca za ekranem monitora zacznie z irytacją patrzeć na to, co tak powszechnie nazywa się spamem, a niekoniecznie będą to trafne teksty na blogu. Sama nie lubię spamów postowych na stronach.
OdpowiedzUsuńJa staram się pisać regularnie, ale nie ma na to żadnej reguły. Ważne, by nie robić nic na siłę.
OdpowiedzUsuńChciałabym publikować 2-3 teksty tygodniowo, ale w praktyce wychodzi tak, że przez 2 tygodnie nie napiszę nic, a później tworzę kilka tekstów.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za realizację planów :)
U mnie są czasami dwa teksty tygodniowo a czasami jest ich pięć - zależy od 'weny' i czasu :)
OdpowiedzUsuńStaram się umieszczać wpisy co najmniej 2 razy w tygodniu. Jednak jeśli nie mam nic do przekazania, to nie tworzę niczego na siłę :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, nie ma na to żadnej reguły. U mnie akurat posty już od dłuższego czasu powstają regularnie, niemniej miałam też prawie 2 mies.przerwę w blogowaniu (ale to było spowodowane złym samopoczuciem w ciąży. )
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że nie ma złotego środka. Wszystko zależy od osoby, która pisze. Nie ma sensu zmuszać się i pisać na siłę skoro nie mamy ochoty tylko dlatego, że "takie są zasady".
OdpowiedzUsuńchyba nie ma na to reguły:) u mnie niby się jakoś sprawdzają 3 teksty tygodniowo, ale pewnie publikowałabym częściej, gdybym miała więcej czasu na przygotowanie tekstów.
OdpowiedzUsuńRegularność postów to podstawa, i nie ma sensu prowadzić bloga gdy się nie pisze cyklicznie.
OdpowiedzUsuńDla mnie takie minimum, które staram się utrzymać to przynajmniej 5 postów na miesiąc - inaczej ciężko jest powiedzieć, że blog naprawdę "żyje". Wcześniej zdarzało mi się pisać mniej i widziałam ogromną tendencję spadkową w statystykach, dlatego teraz chyba pierwszy raz od założenia bloga podeszłam mega poważnie do pisania ;) I bardzo się z tego cieszę, bo efekty widać gołym okiem.
OdpowiedzUsuńNie mam reguły publikowania. To zależy od wielu czynników - czas, chęci, czy jest o czym pisać. Niby staram się chociaż co drugi dzień coś opublikować, ale nie zawsze wychodzi. Bywa, że mam coś przeczytane, ale nie mam weny albo potrzebuje czasu na przemyślenie. ;)
OdpowiedzUsuńU mnie częstotliwość uzależniona jest od przeczytania książki, staram się je na bieżąco opisywać, najczęściej jedna dziennie. :) Dużo czytam, więc i wpisów dużo się pojawia. :)
OdpowiedzUsuń