Witajcie w ten słoneczny czwartek . Dziś nie będzie recenzji, bo książka nadal się czyta. Mam do Was za to mam nadzieję ciekawe pytanie. Czy warto wracać do książek czytanych jako dziecko lub w wieku nastoletnim? A może w chwili gdy sięgamy po nie powtórnie tracą one swój niepowtarzalny urok, wydają się zbyt banalne i naiwne ? Czy sami czytacie po raz kolejny książki z dzieciństwa? Co myślicie o nich po tylu latach? Niech to będzie pytanie w ramach kolejnej dyskusji. Czekam na wasze opinie.
Ps. Ja swoje zdanie wyrażę w komentarzu lub notce gdy wymyślę coś sensownego.
Na koniec wstawiam okładki moich ulubionych książek z czasów podstawówki i gimnazjum.
Chcielibyście przeczytać ich recenzje? Jak je wspominacie? Niektóre powieści to przedstawiciele całych serii.
Ja tam lubię wracać do książek z dzieciństwa, Tajemniczy ogród często czytam na chandrę, Dzieci z Bullerbyn tez bardzo lubię tak samo jak Anię :)
OdpowiedzUsuńZ tego, co pamiętam - czytałam chyba wszystkie przedstawione pozycje. Każdą wspominam bardzo dobrze, zwłaszcza "Alę Makotę" i "Dzieci z Bullerbyn".
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie mam chęci wracać do lektur z dzieciństwa, ponieważ obecnie tak dużo jest teraz innych nowości, które bardzo chciałbym poznać, niemniej jednak z wielkim sentymentem wspominam wszelkie powieści z czasów młodości.
OdpowiedzUsuńja w dzieciństwie najbardziej lubiłam "Akademię Pana Kleksa", "Dzieci z Bullerbyn" i "Anię Z Zielonego Wzgórza"... i choć kieydyś czytałam je wszystkie kilkakrotnie, to w późniejszym okresie już do żadnej z nich nie wróciłam.. ale wiem, że wrócę :) w końcu moje dzieci niebawem idą do szkoły... :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam wracać do książek z dzieciństwa. Bardzo lubię "Dzieci z Bullerbyn", "Anię z Zielonego Wzgórza", "Akademię Pana Kleksa", "Alę Makotę", "Chłopców z placu broni", "Rasmusa i włóczęgę" i wiele innych :)
OdpowiedzUsuńHi hi:) A ja po prawie 30-tu latach powracam do niektórych z tych egzemplarzy, ponieważ młodszy syn czyta je jako lektury szkolne, a ja mu w tym pomagam:)
OdpowiedzUsuńNo popatrz, a ja właśnie przywiozłam sobie z domu książkę "Ala Makota" z myślą, że może do niej wrócę w wolnej chwili ;) Są takie pozycje do których mam pewien sentyment i wydaje mi się, że nawet gdy sięgnę po nie po tych "kilku" latach nadal będą mi bliskie. Jasne, że spojrzę na nie z nieco innej perspektywy, ale przyjemność czytania z pewnością pozostanie :)
OdpowiedzUsuńW wieku 5 lat przeczytałam "Dzieci z Bullerbyn" moja pierwsza przeczytana samodzielnie książka bardzo dobrze to wspominam. I uwielbiam Musierowicz :)
OdpowiedzUsuń"Mikołajkiem" to zaczytuje się nawet moja babcia. ;) Niektórych wyżej wymienionych powieści nie znam (np. "Ali Makoty"), ja w podstawówce byłam fanką Winnetou. :)
OdpowiedzUsuń