poniedziałek, 1 września 2014

Językowe plany marzenia i motywacje

Źródło: Google Grafika.

Witam Was moi kochani  Czytelnicy i Czytelniczki na początku nowego miesiąca . 1 września to dzień symboliczny, kolejna 75 już rocznica wybuchu II Wojny Światowej, ale nie tylko. Jest to również ważna (choć nie zawsze lubiana) data dla wszystkich uczniów ,nauczycieli i rodziców, którzy właśnie dziś inaugurują nowy rok szkolny. Moje wakacje trwają teraz trochę dłużej, ale kiedy jeszcze chodziłam do szkoły często bardzo czekałam na ten dzień. Może to dziwnie brzmi jednak naprawdę tak było. Cieszyłam się bo  nowy rok to inne  wyzwania, ale przede wszystkim możliwość spotkania się z koleżankami po wakacyjnej przerwie. Niekończące się rozmowy, opowieści o podróżach, , przeczytanych książkach o tym jak spędziło się lato itp. Żeby  przez chwilę pozostać w klimacie szkolnym i powrócić do czasów kiedy  uczestniczyło się w lekcjach, a nie w ćwiczeniach czy wykładach   przygotowałam na dziś post związany z nauką języków obcych. Opowiem o tym jakimi językami chciałabym się w przyszłości posługiwać. Są to plany blisko i dalekosiężne oraz językowe marzenia, które być może kiedyś zrealizuję ;) Dla Was  taka notka to informacja i okazja do wymiany poglądów a dla mnie mam nadzieję motywacja do systematycznej nauki.

Na początek ...
Angielski- język ,którego uczyłam się od drugiej klasy szkoły podstawowej aż do końca pierwszego roku studiów więc w sumie jest to dwanaście lat. Nigdy nie miałam z nim jakiś większych problemów,choć za gramatyką  nie przepadałam. Teraz uczę się go na własną rękę łącząc przyjemne z pożytecznym tj. czytając magazyny językowe, słuchając muzyki , od czasu do czasu oglądając filmy i seriale po angielsku lub włączając sobie wersję z napisami, która pozwala odsłuchać się z językiem, a także korzystając z fiszek Do egzaminów certyfikowanych takich jak CAE lub FCE póki co nie zamierzam podchodzić, ale kto wie może kiedyś? W każdym razie ten język jest moim priorytetem i chciałabym go znać na poziomie zaawansowanym(C1-C2 według klasyfikacji Rady Europy). Ambitny cel wiem, ale w dzisiejszych czasach ten język obcy to podstawa Podczas samodzielnej nauki skupiam się głównie na słownictwie, ale w planach mam też solidną powtórkę gramatyki.
Hiszpański - tak naprawdę poznałam i polubiłam go dzięki latynoskim telenowelom. Zaczęło się od Zbuntowanego anioła potem byli Zbuntowani, a zaraz po nich Nie igraj z aniołem i Mój grzech. Gdy obejrzałam wszystkie te seriale powiedziałam sobie , że chcę nauczyć się chociaż podstaw tego języka. Po zdaniu egzaminów maturalnych zaopatrzyłam się w kilka pomocy naukowych (podręcznik i fiszki), z których uczę się do dziś. Wiadomo, że ten język przydaje się głównie podczas podróży po świecie lub wakacji za granicą . Ani jednego ani drugiego na razie nie mam w planach więc moja motywacja nie jest już tak duża jak wtedy gdy zaczynałam poznawać pierwsze zwroty. Jednak nauka hiszpańskiego nadal daje mi dużo frajdy i takie poczucie, że robię coś fajnego. Dlatego nie zamierzam z niej rezygnować. Podobnie jak w przypadku nauki angielskiego najważniejsze jest dla mnie poznawanie nowych słówek . Gramatykę na razie odstawiam na bok.
Francuski- miałam z nim do czynienia przez trzy lata w szkole średniej. Choć był dla mnie zupełną nowością od początku go polubiłam . Wydawał mi się bardzo melodyjny i taki dostojny, prestiżowy. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć czy jest łatwy czy trudny do nauki . Chyba trzeba samemu spróbować go zgłębić ,aby przekonać się jaka jest odpowiedź. Ja  znam go na poziomie podstawowym zarówno jeśli chodzi o słownictwo jak i gramatykę choć słówek pamiętam trochę więcej. Obiecałam sobie, że wrócę do jego nauki, ponieważ mam w sobie jeszcze dużo chęci i motywacji. Na dziś są to jednak plany raczej dalekosiężne, chyba, że nagle doba zamiast dwudziestu czterech będzie mieć czterdzieści osiem godzin ;) .
Włoski - wchodzimy w sferę językowych marzeń. Fajnie byłoby być poliglotką i biegle posługiwać się czterema wyżej wymienionymi językami, pojechać na wakacje do Rzymu , Mediolanu czy Wenecji i swobodnie rozmawiać z Włochem To byłoby coś prawda? w ogóle porozumienie się z obcokrajowcem w jego ojczystym języku zawsze jest czymś miłym czym co sprawia, że odrobinę wyżej Cię oceniają itp. Jednak tak jak mówię, a raczej piszę są to jakieś tam moje marzenia, ambicje i plany na bliżej nieokreśloną przyszłość. Doskonale wiem, że nauka kilku języków na raz jest może nie niemożliwa, ale bardzo trudna.
Jeśli chodzi o pozostałe języki obce  to tak : przez dwa lata w liceum miałam do czynienia z łaciną . Ciekawe doświadczenie, zawsze to coś nowego i rzadko spotykanego, ale nie zamierzam do niej wracać. Do mowy Azjatów tj. japoński chiński i koreański jakoś mnie nie ciągnie. Niemiecki i rosyjski jak dla mnie brzmią krótko mówiąc brzydko ( bez urazy dla fanów tych języków). Skandynawia czyli fiński, duński szwedzki i norweski wydają mi się być po prostu mało praktyczne, podobnie zresztą jak ukraiński , czeski czy słowacki .Jeśli kiedykolwiek miałabym uczyć się jeszcze jakiegoś języka (oprócz czterech wymienionych) wybrałabym portugalski, ponieważ jest chyba podobny do hiszpańskiego , wiec może byłoby mi łatwiej.

A Wy ? Lubicie uczyć się języków obcych? Jeśli tak to, których i jakimi metodami? Z którymi z nich  mieliście/macie/ będziecie mieć do czynienia w szkole? O znajomości jakich marzycie? Zapraszam do dyskusji.

PS: Pierwsze trzy flagi pochodzą z bloga Klaudyny :

Jej wpis o tym samym tytule był dla mnie inspiracją do stworzenia dzisiejszej notki. Resztę zdjęć znalazłam na Google Grafika. Tak więc komentujcie i dzielcie się swoją opinią. Liczę, że zrodzi się ciekawa dyskusja.








7 komentarzy:

  1. Chciałabym biegle mówić po angielsku i hiszpańsku, ale przede mną długa droga. Gdybym miała pomarzyć o nauce innych języków to wybrałabym rosyjski i włoski.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem poliglotką i chyba nią nie zostanę :) angielski i niemiecki mi w zupełności wystarczą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba każdy zaczynał naukę hiszpańskiego od Zbuntowanego Anioła!

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie zdecydowanie to zależy... Angielskim jestem już przesycona i nie lubię się go uczyć, za to bardzo lubię francuski i uwaga! słowacki, którego miałam okazję liznąć na studiach ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem zeby nauczyc sie jezyka najlepiej wyjechac i nauczyc sie go na miejscu. To jest chyba najszybsza metoda :D
    Pozdrawiam :*
    http://lovelifemakeuphealth.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty to mnie Aniu zawsze powalasz z tymi językami :)

    Ja zmieniłam podejście do łaciny, przez świetnego wykładowcę.
    Chciałabym znać ten język na wysokim poziomie.
    Natomiast całkowicie zniechęciłam się do greki klasycznej, ponieważ ciężko jest znaleźć przejrzyste materiały, podręcznik akademicki jest tragiczny a oprócz tego jedyną "pomocą" jest kilku kilogramowy słownik.
    Na szczęście język ten już bynajmniej w formie akademickiej mam już za sobą. Jeszcze translatorium, ale raczej wybiorę łacińskie.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku. Witaj na blogu Książki Warte Przeczytania. Dziękuję, że tu zajrzałeś i przeczytałeś to, co dla Ciebie napisałam. Jeśli masz ochotę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. Anne 18.